Sąsiedzi Korei Północnej desperacko próbują się dowiedzieć, co dzieje się wewnątrz tamtego reżimu po śmierci Kim Dzong Ila. Południowokoreańscy politycy przyznają, że zarówno ich wywiad, jak i agencje USA i Japonii dowiedziały się o śmierci dyktatora dopiero z mediów. Ekspertów najbardziej niepokoi teraz los północnokoreańskiej broni jądrowej.
Do tej pory również informacje wywiadowcze na temat przygotowań do próbnych eksplozji nuklearnych były nad wyraz skąpe. Japonia, która na początku grudnia wystrzeliła czwartego już satelitę szpiegowskiego do obserwowania terytorium Korei Północnej, wezwała sojuszników do zacieśnienia współpracy wywiadowczej.
– Nie wiemy, co się dzieje wewnątrz reżimu ani kto kontroluje broń nuklearną. Najgorszy scenariusz jest taki, że dochodzi do walki o władzę, a broń nuklearna staje się kartą przetargową i nikt nie sprawuje nad nią kontroli – mówi „Rz" Margaret Kosal, ekspertka ds. broni masowego rażenia z Georgia Institute of Technology w USA.
Tuż przed śmiercią Kim Dzong Ila władze w Pjongjangu sugerowały, że są gotowe powrócić do negocjacji w sprawie zamrożenia programu nuklearnego. Zdaniem ekspertów teraz szans praktycznie nie ma.
– Broń atomowa będzie bardzo ważna dla uwiarygodnienia się reżimu. W przyszłym roku przypada 100. rocznica urodzin ojca narodu Kimi Ir Sena. Zobaczymy, co wtedy zrobią władze – mówi „Rz" Jiyoung Song, ekspertka brytyjskiego Chatham House w Singapurze.