O przeprowadzenie analizy obecności Francji w dowództwie sojuszu Hollande poprosił byłego socjalistycznego ministra spraw zagranicznych Huberta Vedrine'a (kierował resortem w latach 1997–2002). Ma on również zanalizować stosunki Paryż – Waszyngton. Równolegle specjalna komisja ma opracować białą księgę na temat możliwości obronnych Francji.
Francja odeszła ze struktur wojskowych NATO w 1966 r. Zadecydował o tym ówczesny prezydent Charles de Gaulle, a w następnym roku Francuzi zmusili sojusz do przeniesienia głównej siedziby z Paryża i Fontainebleau do Brukseli. Główny powód: de Gaulle nie chciał się zgodzić na podporządkowanie wojsk francuskich Amerykanom. Jednak w 2009 r., po 43 latach, prezydent Nicolas Sarkozy zadecydował o powrocie Francuzów do dowództwa sojuszu. Było to bardzo ostro krytykowane przez socjalistów, także przez Hollande'a jako kandydata na prezydenta.
Były socjalistyczny minister obrony Francji Alain Richard tłumaczył w maju „Rz", że Hollande nie musi zmieniać decyzji o wejściu do struktur wojskowych NATO, „choć my, francuscy socjaliści, ją krytykowaliśmy". Ale wskazał też, czemu jego zdaniem nieobecność w tych strukturach była korzystniejsza. – Uważamy, że wcześniej Francja miała lepsze karty w ręku. Byliśmy członkiem NATO, braliśmy udział w większości operacji, i to odgrywając w nich ważną rolę, ale jednocześnie mogliśmy zawsze mówić krajom trzecim, że mamy specjalny status, że możemy zajmować bardziej niezależne stanowisko. I ten atut straciliśmy – podkreślił.
Generał Jean-Vincent Brisset z francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych IRIS uważa, że decyzja Sarkozy'ego nie zostanie cofnięta. – Uzyskaliśmy dzięki niej dobrą pozycję w strukturach NATO, dwóch naszych generałów objęło wysokie stanowiska. Ale po decyzji o wyjściu z Afganistanu wiarygodność Francji spadła i trzeba ją odbudować – mówił „Rz". – Nikt nie chce dalszego pogorszenia naszej sytuacji, a do tego doprowadziłoby odejście ze struktur wojskowych. Odwrotnie, musimy się zastanowić, jak tę sytuację poprawić – dodał.
Podobnie uważa dr David Dunn, ekspert do spraw bezpieczeństwa na brytyjskim Uniwersytecie Birmingham. – Nie sądzę, by odejście Francji było realne – podkreśla. I choć jego zdaniem Sojusz Północnoatlantycki posuwa się „od jednego kryzysu do drugiego", to akurat najnowsza decyzja Hollande'a nie powinna budzić niepokoju.