Wraz z przeciekiem od żony Mitta Romneya, która entuzjastycznie wypowiada się o przyszłej kobiecie wiceprezydent, pojawiła się też w USA plotka o możliwej kandydaturze Condoleezzy Rice, byłej sekretarz stanu w administracji George'a W. Busha. Pojawiła się na konserwatywnym portalu Drudge Report, ale zdaniem większości obserwatorów sceny politycznej to typowy fakt prasowy, bo Rice, wykładająca na Uniwersytecie Stanforda, wielokrotnie powtarzała, że nie zamierza się ubiegać o żadne wybieralne stanowisko.
Intelektualistka
Tymczasem wyborcy i politycy prawicowi bardzo przychylnie przyjęli możliwość pojawienia się jej nazwiska na listach wyborczych. W sondażu Fox News dotyczącym kandydatów na wiceprezydenta wyprzedziła zdecydowanie wszystkich potencjalnych konkurentów i to zarówno w opinii republikanów, jak i wszystkich wyborców. Co więcej okazało się, że duet Romney-Rice zwiększałby szanse republikanów na listopadowe zwycięstwo. Nic więc dziwnego, że jej ewentualną kandydaturę od razu poparł przywódca większości w Izbie Reprezentantów Eric Cantor, była kandydatka na wiceprezydenta Sarah Palin czy nawet konserwatywny komentator Rush Limbaugh. Rice w sposób naturalny neutralizowałaby rozgrywaną przez duet Obama-Biden kartę rasową. Afroamerykanka-intelektualistka o umiarkowanych poglądach mogłaby rzeczywiście okazać się idealną kandydatką na drugie stanowisko w państwie.
Ale Rice byłaby trudna do zaakceptowania przez bardziej konserwatywne kręgi demokratów, głównie ze względu na jej „umiarkowanie pozytywny" stosunek do aborcji. Poza tym Mitt Romney wielokrotnie deklarował, że kandydat na wiceprezydenta musi być pro life. Nie brak również głosów, że osiem lat w administracji George'a W. Busha może na dłuższą metę zaszkodzić, a nie pomóc Rice. Delikatnie ujmując, poprzedni prezydent USA nie należał do najpopularniejszych – odchodził ze stanowiska z najniższym w historii, zaledwie 34-procentowym, wskaźnikiem akceptacji. A Rice prowadziła w jego imieniu politykę zagraniczną największego mocarstwa świata.
Condoleezza Rice pojawiła się niedawno w Utah, przemawiając publicznie na jednej z imprez, której celem było zbieranie pieniędzy na kampanię wyborczą. Wystąpienie popierające Mitta Romneya zostało przyjęte entuzjastycznie, co właśnie zrodziło spekulacje dotyczące jej wiceprezydentury. Kompetentna, pragmatyczna, pewna siebie i skuteczna – Rice mogłaby okazać się dobrym numerem 2 w państwie – sugeruje „Wall Street Journal". Ale tak naprawdę trudno ją nazwać rasowym politykiem. Jest przede wszystkim intelektualistką, nigdy nie wzięła udziału w wyborczym wyścigu i mocno broni swojej prywatności. Nie chce się pojawić na szlaku kampanii i poddać całego swojego dotychczasowego życia medialnej wiwisekcji. Co najważniejsze, od lat powtarza, że startowanie w wyborach jej po prostu nie interesuje. Jest w tym tak konsekwentna i przekonująca, że trudno jej nie wierzyć.
Królowa gaf
Romney może jednak potrzebować kobiety jako przyszłego wiceprezydenta, ponieważ desperacko potrzebuje głosów przedstawicielek płci pięknej. W sondażach wyborczych wśród kobiet zdecydowanie przegrywa z Barackiem Obamą. Republikanie chcą jednak uniknąć błędów sprzed czterech lat. Nominacja mało znanej gubernator Alaski Sary Palin przez senatora Johna McCaina była uznawana za jeden z największych błędów kampanii 2008 roku. Podczas pierwszego publicznego wystąpienia właśnie podczas partyjnej konwencji ówczesna gubernator Alaski zrobiła co prawda niezłe wrażenie, później jednak cały szereg jej gaf i wypowiedzi świadczących o ignorancji bez wątpienia nie pomógł McCainowi. Demokraci zaczęli kwestionować „prezydenckość" Palin, przypominając jednocześnie o zaawansowanym wieku jej politycznego partnera.