W zeszłym tygodniu jedna z takich łodzi zatonęła. Wśród ofiar była 21-letnia Somalijka Samia Yusuf Omar. Była szóstym dzieckiem handlujących owocami straganiarzy w Mogadiszu. Ojciec zginął podczas wojny domowej, gdy miała kilka lat. Samia trenowała sprint i Somalijski Komitet Olimpijski wysłał jąw 2008 r. na igrzyska olimpijskie w Pekinie w ramach symbolicznej, dwuosobowej reprezentacji.
Miała wówczas zaledwie 17 lat. Podczas ceremonii otwarcia na fantazyjnym stadionie Ptasie Gniazdo niosła flagę swego kraju. Potem pobiegła w eliminacjach na 200 m. Na mecie była ostatnia. Z czasem 32'16" przybiegła dziewięć sekund po rywalkach. I na chwilę stała się symbolem tych sportowców, którzy przyjeżdżają na igrzyska, by być, a nieby wygrywać. Filmik z występu Samii można do dziś znaleźć na YouTubie.
Gdy wróciła do kraju, islamscy fanatycy, którzy uważają, że kobiety uprawiające sport, w dodatku rozebrane, popełniają śmiertelny grzech, zaczęli jej grozić śmiercią. Dlatego w 2009 r. uciekła do Etiopii, gdzie zaczęła praktycznie samodzielnie trenować średnie dystanse, marząc o olimpijskim występie w Londynie. Gdy plan, również z powodu marnych wyników, nie powiódł się, postanowiła szukać szczęścia i trenera w Italii.
W połowie sierpnia wsiadła koło Trypolisu do łodzi z nielegalnymi imigrantami płynącej na włoską wyspę Lampeduza. Wówczas tę łódź widziano po raz ostatni. Ubiegłej soboty o tragedii poinformował wtajemniczony w plany Samii jej rodak Abdi Bile, pierwszy somalijski lekkoatletyczny mistrz świata (na 1500 m w 1987 r. w Rzymie). Włoskie media szeroko piszą o tragicznym losie Samii, przypominając, że jej rodak Mo Farah miał o wiele więcej szczęścia. W wieku ośmiu lat udało mu się wyjechać z Somalii do Wielkiej Brytanii, dla której podczas londyńskich igrzysk zdobył dwa złote medale (5 i 10 km) i stał się nowym brytyjskim bohaterem narodowym, fetowanym na Downing Street przez premiera Davida Camerona.
Włochy obawiają się kolejnej fali nielegalnych przybyszy z północnej Afryki. Do końca lipca br. było ich zaledwie 2 tys., ale ostatniej soboty z Tunezji na włoską wyspę Lampeduza przybyło ich ponad 400, w niedzielę – 231, a w poniedziałek – 81. W XXI wieku do Italii z Afryki, głównie z Libii, przypływało co roku średnio 20 tys. nielegalnych imigrantów. Reżim płk. Kaddafiego wspierał proceder, by wymusić na Italii odszkodowanie za zaszłości kolonialne. Na mocy porozumienia z rządem Berlusconiego podpisanego w 2008 r. Włochy zobowiązały się zainwestować 5 mld euro w Libii i wybudować autostradę wzdłuż całego wybrzeża.