Zdaniem rosyjskich i niektórych niezależnych, białoruskich mediów, dowodem na to ma być zmiana na stanowisku szefa dyplomacji. Powołany w poniedziałek na szefa MSZ Uładzimir Makiej ma pomóc Łukaszence osiągnąć to, co nie udało się jego poprzednikowi Siarhiejowi Martynauowi. Tyle że Makiej, dotychczasowy szef Administracji Prezydenta, ma zakaz wjazdu do krajów UE. I Bruksela potwierdziła, że nie będzie w tej chwili rozważać jego zniesienia.
– Twierdzenia, że Makiej jest prozachodni, są co najmniej przesadzone – powiedział „Rz" wiceszef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Aleksander Dobrowolski. – To oczywiste, że Łukaszenko chce poprawy stosunków z Europą, bo obecnie jest całkowicie uzależniony od Rosji i nie ma pola manewru, ale nie wierzę, by cokolwiek się zmieniło – dodał. O tym, że Makiej ma dobre kontakty z Europą, mówił agencji Interfax były opozycyjny kandydat na prezydenta Aleksander Milinkiewicz.
Podobnie jak Dobrowolski uważa białoruski politolog Walery Karbalewicz. – Łukaszenko chciałby doprowadzić do jakiegoś przełomu w stosunkach z UE, ale oczywiście na swoich warunkach, ustępując co najwyżej w minimalnym stopniu – podkreślił w rozmowie z „Rz". – Nominacja Makieja ma być sygnałem, że coś się zmienia, że to jest nowy człowiek, dyplomata. Czy jednak w czymkolwiek pomoże?... – zastanawia się.
Makiej ukończył akademię dyplomatyczną przy MSZ Austrii, był zawodowym dyplomatą, ale też podobno współpracował z KGB.
Wybory parlamentarne na Białorusi odbędą się23 września. Będzie w nich uczestniczyć rekordowa liczba kandydatów, 494 na 110 miejsc. Część z nich to przedstawiciele opozycji. Spora część ugrupowań opozycyjnych przyjęła specyficzną taktykę. – Nasi kandydaci będą mówili społeczeństwu, że tak naprawdę nie są to żadne wybory – podkreśla Dobrowolski, wskazując, że władza i tak wyznaczy deputowanych. Jego partia, podobnie jak i Białoruski Front Narodowy, rozważa możliwość wycofania wszystkich kandydatów oraz członków komisji wyborczych tuż przed głosowaniem. W ten sposób spełniliby rolę propagandową, korzystając z przepisów ordynacji wyborczej umożliwiającej występowanie w radiu i telewizji, a potem zademonstrowaliby sprzeciw wobec niedemokratycznej procedury wyborczej.