Korespondencja z Nowego Jorku
Barack Obama i odchodząca sekretarz stanu Hillary Clinton pojawili się przed kamerami popularnego programu telewizji CBS „60 Minutes". Wspólny wywiad ożywił spekulacje, że była pierwsza dama poważnie przymierza się do startu w wyborach w 2016 r.
To był prawdziwy polityczny Wersal. Widok dwojga polityków siedzących obok siebie i nawzajem się komplementujących, a nawet kończących wzajemne myśli i zdania, ostro kontrastował z wydarzeniami sprzed pięciu lat, kiedy Hillary Clinton i Barack Obama toczyli ostrą i bezpardonową walkę o prezydencką nominację z ramienia Partii Demokratycznej. Prezydent przedstawił byłą pierwszą damę jako jednego z najlepszych sekretarzy stanu w historii, doświadczonego dyplomatę, który stał się nie tylko dobrym doradcą, ale także bliskim współpracownikiem. – Uważam Hillary za szczerą przyjaciółkę – oświadczył Obama, który wyjaśnił, że do udzielenia wspólnego wywiadu motywowała go przede wszystkim chęć podziękowania swojej współpracowniczce. Do największych jej sukcesów zaliczył zakończenie wojny w Iraku i postępy w Afganistanie, śmierć dyktatora Libii Muammara Kaddafiego i rozmontowanie Al-Kaidy. Obama wykorzystał także wspólny wywiad do obrony dorobku swojej polityki zagranicznej, która zdaniem wielu krytyków była podczas pierwszej kadencji zbyt pasywna. Jako przykład podał interwencję sił powietrznych NATO w Libii.
Zarówno jednak on sam, jak i Hillary Clinton nie chcieli mówić o możliwym zaangażowaniu militarnym w Syrii. – Na świecie obserwujemy wiele przemian i przekształceń i nie jesteśmy w stanie ich wszystkich kontrolować. Część z nich zbacza na boczne tory – wyjaśniał Obama.
Oboje odmówili także wypowiedzi na temat planów Hillary Clinton wystartowania w wyścigu do Białego Domu w 2016 r. – Wy, ludzie mediów, jesteście jednak niepoprawni – stwierdził Obama i dodał, że jego inauguracja odbyła się zaledwie kilka dni temu, a „wy chcecie rozmawiać o wyborach za cztery lata". Hillary Clinton była jeszcze bardziej stanowcza, sugerowała wręcz, że nie ma w ogóle prawa odpowiadać na tego rodzaju pytania. – Jestem wciąż sekretarzem stanu i nie powinnam się zajmować bieżącą polityką. Nie powinnam nawet słuchać takich pytań – powiedziała. – Oczywiście zarówno prezydenta, jak i mnie samą interesuje, co się będzie działo w przyszłości z naszym krajem. Ale ani on, ani ja sama nie będziemy przepowiadać, co stanie się jutro czy w przyszłym roku – dodała.