Twierdzenia takie na razie wyglądają na rządową propagandę sukcesu, jednak seria ciosów jakiej doznał drugi największy kartel narkotykowy w Meksyku poważnie go osłabiła. W ubiegłym tygodniu w ręce policji wpadł szef kartelu Miguel Trevino Morales, dołączając do innych bandyckich "menedżerów" schwytanych lub zabitych w 2012 r.
To wtedy w walce z antyterrorystami zginął ówczesny boss gangu Heriberto Lazcano, znany jako 'El Lazca' oraz trzej czołowi komendanci kartelu. W sieci policji wpadli "księgowi" gangu Jose Odilon Ramirez Perales and Ismael Lopez Guerrero odpowiedzialni za operacje finansowe, pranie brudnych pieniędzy i organizacje zbiórki środków pochodzących z wymuszeń.
Niewątpliwym sukcesem rządu meksykańskiego było uzyskanie we wtorek zgody władz USA na zamrożenie kont założonych przez "księgowych" kartelu na terenie Stanów Zjednoczonych. Adam J. Szubin, dyrektor Biura Kontroli Aktywów Zagranicznych USA potwierdził, że to dopiero początek akcji, której celem jest zniszczenie finansowej podstawy potęgi meksykańskich gangów.
Ubiegłoroczny sukces okazał się jednak połowiczny - Miguel Trevino Morales, który już wcześniej konkurował z Lazcano - okazał się jeszcze okrutniejszy i przebieglejszy niż jego były szef. Mimo kłopotów i ataków zarówno ze strony rządowych agencji antynarkotykowych jak i konkurencyjnych gangów (zwłaszcza kartelu Sinaloa i Zatokowego) Las Zetas odbudowali swoje struktury kontrolując znaczne obszary na północy i zachodzie kraju.
Historia Las Zetas stanowi przedmiot studiów kryminologów jako szczególny przykład doskonale zorganizowanej grupy przestępczej porównywalnej jedynie z włoską camorrą, rosyjskim Kręgiem Braci albo japońska yakuzą. Grupa została założona przez kilkunastu komandosów, którzy w 1999 r. zdezerterowali z sił specjalnych. Początkowo byli "podwykonawcami" kartelu Zatokowego, ale szybko się usamodzielnili i zaczęli wypierać konkurentów z innych grup przestępczych.