Sukces Meksyku w walce z narkokartelami

Rząd meksykański ogłasza z dumą: uznawany za najokrutniejszą latynoską organizacje przestępczą kartel narkotykowy Las Zetas może przestać istnieć.

Publikacja: 24.07.2013 10:00

Sukces Meksyku w walce z narkokartelami

Foto: www.sxc.hu

Twierdzenia takie na razie wyglądają na rządową propagandę sukcesu, jednak seria ciosów jakiej doznał drugi największy kartel narkotykowy w Meksyku poważnie go osłabiła. W ubiegłym tygodniu w ręce policji wpadł szef kartelu Miguel Trevino Morales, dołączając do innych bandyckich "menedżerów" schwytanych lub zabitych w 2012 r.

To wtedy w walce z antyterrorystami zginął ówczesny boss gangu Heriberto Lazcano, znany jako 'El Lazca' oraz trzej czołowi komendanci kartelu. W sieci policji wpadli "księgowi" gangu Jose Odilon Ramirez Perales and Ismael Lopez Guerrero odpowiedzialni za operacje finansowe, pranie brudnych pieniędzy i organizacje zbiórki środków pochodzących z wymuszeń.

Niewątpliwym sukcesem rządu meksykańskiego było uzyskanie we wtorek zgody władz USA na zamrożenie kont założonych przez "księgowych" kartelu na terenie Stanów Zjednoczonych. Adam J. Szubin, dyrektor Biura Kontroli Aktywów Zagranicznych USA potwierdził, że to dopiero początek akcji, której celem jest zniszczenie finansowej podstawy potęgi meksykańskich gangów.

Ubiegłoroczny sukces okazał się jednak połowiczny - Miguel Trevino Morales, który już wcześniej konkurował z Lazcano - okazał się jeszcze okrutniejszy i przebieglejszy niż jego były szef. Mimo kłopotów i ataków zarówno ze strony rządowych agencji antynarkotykowych jak i konkurencyjnych gangów (zwłaszcza kartelu Sinaloa i Zatokowego) Las Zetas odbudowali swoje struktury kontrolując znaczne obszary na północy i zachodzie kraju.

Historia Las Zetas stanowi przedmiot studiów kryminologów jako szczególny przykład doskonale zorganizowanej grupy przestępczej porównywalnej jedynie z włoską camorrą, rosyjskim Kręgiem Braci albo japońska yakuzą. Grupa została założona przez kilkunastu komandosów, którzy w 1999 r. zdezerterowali z sił specjalnych. Początkowo byli "podwykonawcami" kartelu Zatokowego, ale szybko się usamodzielnili i zaczęli wypierać konkurentów z innych grup przestępczych.

W czasie największego zasięgu działania byli obecni w ponad 350 miejscowościach, a nawet za granicą, głównie w Gwatemali. Posiadali kilkanaście tysięcy doskonale uzbrojonych i pozbawionych jakichkolwiek skrupułów "żołnierzy". Tajemnicą szybkiej ekspansji była wprowadzona przez Lazcano wręcz wojskowa dyscyplina i niewyobrażalne okrucieństwo obliczone na zastraszenie ofiar, konkurentów i przedstawicieli władzy (których Las Zetas przede wszystkim masowo korumpowali). To głównie członkowie tego kartelu odpowiadają za wymyślne tortury, masowe morderstwa i obcinanie ofiarom głów. Nie cofali się przed stosowaniem bomb-pułapek i zabijaniem agentów rządowych - także Amerykanów, co w ostatnich latach skłoniło rząd USA do zacieśnienia współpracy z władzami Meksyku.

Niektórzy analitycy - jak np. Michael Vigil, były szef biura DEA (Urzędu ds. Zwalczania Narkotyków) w Mexico City uważają, że zapowiedzi końca kartelu są na razie przedwczesne. Spodziewa się on raczej podjęcia walki o przejecie obszarów osłabionego gangu przez konkurentów od dawna czekających na dogodny moment. W mieście Tamaulipas w poniedziałek pojawił się transparent zapowiadający walkę gangu Joaquina "El Chapo" Guzmana z osłabionymi Las Zetas.

Walki o schedę po szefie można spodziewać się także w samej organizacji. Stanowisko "ojca chrzestnego" przejmie zapewne młodszy brat aresztowanego herszta Alejandro, znany jako Omar. Nie mniej okrutny od swojego brata chełpił się, że osobiście zabił ok tysiąca ludzi. Jego pozycja nie jest jednak pewna, tym bardziej, że wielu wyżej postawionych w strukturze kartelu "oficerów" podejrzewa obu braci o "wystawienie" policji zabitych w 2012 r. komendantów. Motywem miała być chęć pozbycia się konkurentów w walce o władzę.

Niezależnie od rozwoju sytuacji na froncie krwawej meksykańskiej wojny narkotykowej zarówno władze Meksyku, jak i wspomagająca je administracja prezydenta Obamy wyrażają ostrożna nadzieję, że sukces odniesiony w walce z las Zetas daje podstawę do wiary w pokonanie, albo przynajmniej znaczne osłabienie przestępczych organizacji.

Znawcy sytuacji w Meksyku są jednak bardziej sceptyczni przypominając, że wyeliminowanie wysoko postawionych mafiozów (jak np. deportowanej rok temu do USA Sandry Beltran, znanej jako "królowa Pacyfiku") niewiele zmienia. "Obecne sukcesy władz mogą zniszczyć Las Zetas jako organizacje, ale nie zniszczą przestępczej kultury w Meksyku" - napisał na swoim blogu analityk Alejandro Hope. Jego zdaniem miejsce opuszczone przez jeden osłabiony kartel natychmiast przejmą inne.

Twierdzenia takie na razie wyglądają na rządową propagandę sukcesu, jednak seria ciosów jakiej doznał drugi największy kartel narkotykowy w Meksyku poważnie go osłabiła. W ubiegłym tygodniu w ręce policji wpadł szef kartelu Miguel Trevino Morales, dołączając do innych bandyckich "menedżerów" schwytanych lub zabitych w 2012 r.

To wtedy w walce z antyterrorystami zginął ówczesny boss gangu Heriberto Lazcano, znany jako 'El Lazca' oraz trzej czołowi komendanci kartelu. W sieci policji wpadli "księgowi" gangu Jose Odilon Ramirez Perales and Ismael Lopez Guerrero odpowiedzialni za operacje finansowe, pranie brudnych pieniędzy i organizacje zbiórki środków pochodzących z wymuszeń.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021