Aleksander Łukaszenko chce pełnego uczestnictwa w Partnerstwie Wschodnim, co w perspektywie dałoby mu umowę stowarzyszeniową i strefę wolnego handlu z UE oraz ułatwienia w ruchu wizowym. Po drodze mógłby liczyć na pomoc gospodarczą Unii w realizacji projektów unowocześnienia gospodarki.
– Chcemy rozwoju relacji z UE, uczciwego dialogu i współpracy gospodarczej. Chcemy być traktowani na równi z innymi, bez dyskryminacji. Uważamy, że Partnerstwo Wschodnie powinno mieć bardziej praktyczny wymiar, bez obwiniania partnerów i wywierania na nich presji – mówi „Rz” Andrej Sawinyk, rzecznik białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Minister Uładzimir Makiej prawdopodobnie zostanie zaproszony do Wilna na szczyt Partnerstwa Wschodniego 28–29 listopada. UE wyjątkowo zdjęła sankcje wizowe na tego przedstawiciela rządu, aby mieć partnera do rozmów. Makiej był w ostatni poniedziałek na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Partnerstwa Wschodniego z szefową unijnej dyplomacji i przedstawił postulaty, które wymienił jego rzecznik w rozmowie z „Rz”. Jednak Bruksela stawia sprawę jasno: najpierw muszą być uwolnieni więźniowie polityczni.
– Nasz stosunek do Białorusi można określić mianem „krytycznego zaangażowania”. Chcemy, żeby Białoruś w pełni uczestniczyła w Partnerstwie Wschodnim, ale warunkiem podstawowym jest uwolnienie więźniów politycznych – mówi Maja Kocijancic, rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji.
Bruksela nie oczekuje, że Aleksander Łukaszenko odda władzę, nie mówi już nawet o standardach demokracji czy wolnych wyborach jako wstępie do normalnego dialogu. Ale z żądania dotyczącego więźniów politycznych nie zrezygnuje. – Bez tego nie ma mowy ani o zniesieniu sankcji, ani o ofercie gospodarczej, na którą czeka Mińsk – uważa Jacek Protasiewicz, eurodeputowany PO, szef delegacji Parlamentu Europejskiego ds. Białorusi.