W zaniedbanej dzielnicy na przedmieściach Lucknow, stolicy jednego z najbiedniejszych i najbardziej konserwatywnych stanów Indii - Uttar Pradesh, na ulicach można zobaczyć grupki nastolatek. Przemierzają ulice, ubrane w charakterystyczne, czerwono-czarne stroje.
To patrole indyjskich "Czerwonych Brygad", dziewcząt, które patrolują ulice, żeby uchronić kobiety przed gwałtem albo molestowaniem seksualnym.
Ich motywacja jest oczywista: każda z nich padła ofiarą jakiegoś rodzaju przemocy seksualnej. Niektóre zostały nawet zgwałcone przez członków własnej rodziny. W większości przypadków przestępcy pozostają bezkarni, a ofiary cierpią w milczeniu i wstydzie.
Dziewczyny z "Czerwonych Brygad" mówią, że zostały zmuszone do działania, bo nikt inny za nie tego nie zrobi.
Zmowa milczenia
Choć przestępstwa seksualne nie są niczym dla Indii charakterystycznym, liczba zgłoszonych - i tylko takich - gwałtów w ciągu ostatnich 40 lat wzrosła zastraszająco: z 2478 w 1971 roku do 24 206 w 2011. Aktywiści ruchu obrony praw człowieka twierdzą, że to wierzchołek góry lodowej.