Stracone pokolenie kryzysu

François Hollande nie ma odwagi walczyć we Francji z bezrobociem młodych. Podpiera się więc Europą.

Publikacja: 13.11.2013 01:01

Co czwarty młody Europejczyk nie ma pracy

Co czwarty młody Europejczyk nie ma pracy

Foto: AFP

Przywódcy tylko czterech państw Unii zbojkotowali wtorkowy szczyt w Paryżu poświęcony tworzeniu miejsc pracy dla młodych. Największym nieobecnym był David Cameron. Wielka Brytania konsekwentnie odmawia Unii prawa do zajmowania się polityką socjalną: to jej zdaniem kompetencje czysto narodowe. Wobec zbliżającego się referendum europejskiego Cameron w tej sprawie nie może pozwolić sobie na żaden kompromis.

Pozostali przywódcy wolą udawać, że trwająca od lat próba koordynacji walki z bezrobociem na poziomie europejskim tym razem może być skuteczna. Poprzeczkę postawiono wyjątkowo wysoko. Bruksela miałaby wprowadzić „gwarancję na rzecz młodych": zobowiązanie, że każdy mieszkaniec Unii, który nie ukończył 25. roku życia, najdalej w ciągu czterech miesięcy albo uzyska etat, albo kurs zawodowy, który podniesie jego kwalifikacje.

Na razie do tego bardzo daleko. W całej Wspólnocie bez żadnego zajęcia pozostaje prawie co czwarty (23,5 proc.) młody człowiek. To przeszło pięć milionów osób. Dramatyczna jest sytuacja w Grecji (57,5 proc.), Hiszpanii (56,5 proc.) i Włoszech (40,4 proc.). Ale także we Francji (26,1 proc.) i Polsce (26,3 proc.) zdobycie pracy dla młodych jest bardzo trudne.

Receptą na sukces mają być pieniądze. Do końca 2015 roku Bruksela wyda na walkę z bezrobociem młodych łącznie 45 mld euro. 21 mld będzie pochodziło z Europejskiego Funduszu Społecznego, 18 mld w postaci długoterminowych kredytów wysupła Europejski Bank Inwestycyjny (EBI), a 6 mld w ramach specjalnego pakietu uruchomi Komisja Europejska. Jednak eksperci ostrzegają, że nie tędy droga.

– Przykładem muszą być Niemcy, bo z dużych krajów Unii tylko one osiągnęły sukces (jedynie 7,7 proc. młodych do 25. roku życia nie ma tu pracy – red.) – mówi „Rz" Erik Bergloef, główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR). – To efekt braku pensji minimalnej oraz doskonałego systemu szkolnictwa zawodowego – dodaje.

W Paryżu do liberalizacji rynku pracy namawiała także Angela Merkel. Ale szanse, że François Hollande posłucha się pani kanclerz, są minimalne.

– Obniżenie gwarantowanej pensji minimalnej (1430 euro miesięcznie, czyli 6 tys. zł brutto) przez wywodzącego się z lewicy prezydenta spowodowałoby bunt społeczny o trudnej do przewidzenia skali. Hollande się na to nie zdecyduje – mówi „Rz" Thomas Klau, dyrektor paryskiego oddziału European Council on Foreign Relations (ECFR). – We Francji 2/3 społeczeństwa wciąż żyje przyzwoicie i nie zgodzi się na poważniejsze reformy dla tych, którzy zostali wyrzuceni na margines. Stąd takie poczucie stagnacji – dodaje.

Na początku wieku inny lewicowy przywódca, Gerhard Schröder, przeprowadził co prawda radykalną reformę rynku pracy Niemiec. Ale, jak podkreśla Klau, było to możliwe, bo całe społeczeństwo popierało takie zmiany. Nad Sekwaną polaryzacja między zwolennikami lewicy i prawicy jest tak silna, że budowa konsensusu wokół niezbędnych reform nie jest możliwa.

Powtórzenie w innych krajach Europy niemieckiego systemu szkoleń zawodowych, który zapoczątkował już Bismarck, także wydaje się nierealne. Jednym z powodów jest brak gotowości przedsiębiorców do zatrudnienia młodych praktykantów na warunkach, które nie są uwłaczające. Innym specyficzna struktura ekonomiczna Niemiec, gdzie główne ośrodki przemysłowe są w miarę równomiernie rozłożone na terytorium całego kraju.

– We Francji, ale także w wielu innych krajach Unii, przemysł jest skoncentrowany tylko w paru miejscach, podczas gdy całe regiony są go pozbawione. Tam młodzi po prostu nie mają gdzie szukać szkoleń zawodowych – podkreśla Thomas Klau.

Problem bezrobocia wpłynie na dalszą karierę polityki Hollande'a i przywódców wielu innych państw Wspólnoty. Poparcie dla francuskiego prezydenta (22 proc.) spadło do najniższego poziomu w historii V. Republiki. Jeśli szanse młodych na zatrudnienie nie poprawią się, notowania prezydenta zbliżą się do zera.

Przywódcy tylko czterech państw Unii zbojkotowali wtorkowy szczyt w Paryżu poświęcony tworzeniu miejsc pracy dla młodych. Największym nieobecnym był David Cameron. Wielka Brytania konsekwentnie odmawia Unii prawa do zajmowania się polityką socjalną: to jej zdaniem kompetencje czysto narodowe. Wobec zbliżającego się referendum europejskiego Cameron w tej sprawie nie może pozwolić sobie na żaden kompromis.

Pozostali przywódcy wolą udawać, że trwająca od lat próba koordynacji walki z bezrobociem na poziomie europejskim tym razem może być skuteczna. Poprzeczkę postawiono wyjątkowo wysoko. Bruksela miałaby wprowadzić „gwarancję na rzecz młodych": zobowiązanie, że każdy mieszkaniec Unii, który nie ukończył 25. roku życia, najdalej w ciągu czterech miesięcy albo uzyska etat, albo kurs zawodowy, który podniesie jego kwalifikacje.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019