Obama dobija Tea Party

Radykalne skrzydło republikanów nie może już szantażować prezydenta blokowaniem wydatków państwa.

Publikacja: 12.02.2014 23:00

Przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner (pośrodku) po raz pierwszy zgodził się na podniesien

Przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner (pośrodku) po raz pierwszy zgodził się na podniesienie limitu długu bez stawiania Barackowi Obamie jakichkolwiek warunków

Foto: AFP

Od 2009 r. przeciwnicy Białego Domu zawsze uzależniali zgodę na podniesienie limitu długu federalnego od przeprowadzenia proporcjonalnych cięć w budżecie federalnym. Mówiono nawet o „regule Boehnera" od nazwiska republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantów, który w taki właśnie sposób organizował głosowanie.

W nocy z wtorku na środę John Boehner nawet jednak nie wpisał na agendę poprawek, które mogłyby zostać powiązane z podniesieniem długu. Zmiana limitu z 16,7 bln do 17,2 bln dolarów (100 proc. PKB) została błyskawicznie podniesiona dzięki przyłączeniu się do demokratów 28 reprezentantów z Partii Republikańskiej. Biały Dom ma teraz zapewnione środki na funkcjonowania państwa na kolejne 13 miesięcy.

Amerykanie ?chcą mieć rząd

– To jest całkowita kapitulacja, która pokazuje, że Boehner nie jest już w stanie kierować Izbą Reprezentantów nie mówiąc o kierowaniu partią republikańską – oburzyła się zaraz po głosowaniu Jenny Beth Martin, jedna z założycielek Tea Party.

Boehner od pięciu lat starał się podporządkować oczekiwaniom radykalnego skrzydła swojego ugrupowania. Ale teraz ma inne zmartwienie.

– Jego priorytetem jest wygranie listopadowych wyborów do Kongresu przez republikanów. A tego się nie da zrobić bez porzucenia strategii brutalnej konfrontacji z Obamą – mówi „Rz" Xenia Dormandy, dyrektorka programu amerykańskiego w londyńskim Chatham House.

W październiku ubiegłego roku republikanie doprowadzili do paraliżu na wiele tygodni instytucji państwa, bo nie chcieli się zgodzić na podniesienie limitu długu bez wycofania się przez Biały Dom z części wydatków na powszechny system ubezpieczeń zdrowotnych (Obamacare). Prezydent, który jeszcze w 2011 r. zgodził się pod podobnym naciskiem na ograniczenie w ciągu 10 lat wydatków federalnych o 2,1 bln dolarów, tym razem nie uległ. Co ważniejsze, zdecydowana większość Amerykanów stanęła po jego stronie.

– Poparcie dla republikanów w sondażach bardzo spadło. Także wielki biznes wycofał swoje poparcie dla Tea Party, bo doszedł do wniosku, że radykałowie nadmiernie destabilizują finanse państwa – podkreśla Dormandy.

Podobnie sprawy widzi nawet John McCain, kandydat republikanów w wyborach prezydenckich w 2008 r. i przedstawiciel umiarkowanego skrzydła partii.

– Przytłaczającej większości Amerykanów paraliż instytucji państwa się nie spodobał. Co prawda nie lubią oni zbyt rozbudowanego rządu, ale jeszcze bardziej obawiają się sytuacji, gdy rządu nie ma w ogóle – oświadczył McCain.

Osłabienie Tea Party ma też bardziej fundamentalne powody.

– Ruch domagający się ograniczenia do minimum roli państwa istnieje w Stanach Zjednoczonych od XIX wieku. Jednak po wyborze Obamy bardzo się umocnił. Z jednej strony powodem były uprzedzenia rasistowskie wobec nowego prezydenta, z drugiej gwałtowny wzrost wydatków rządu na ratowanie banków i pomoc dla osób, które nie mogą spłacić kredytów hipotecznych. Wraz z przełamaniem kryzysu obawy o kondycję finansową państwa zeszły jednak na drugi plan, a Amerykanie przyzwyczaili się do czarnoskórego prezydenta – mówi „Rz" Laurence Nordon, znawczyni Stanów Zjednoczonych we Francuskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (IFRI).

Biały Dom ?na horyzoncie

Budżet na 2014 r., jaki wczoraj zatwierdził Kongres, rzeczywiście zakłada najmniejszy od kilku lat deficyt: 3 proc. PKB.

Zmiana strategii republikanów jest także związana z walką o Biały Dom za dwa lata. Partyjni stratedzy są przekonani, że Obama zawdzięcza reelekcję w 2012 r. pojawieniu się zbyt wielu radykalnych kandydatów w obozie republikanów, jak Rick Santorum, Rick Perry czy Herman Cain, których popierała Tea Party. Gdy w końcu partia zjednoczyła się wokół kandydatury umiarkowanego Mitta Romneya, przewaga Obamy w sondażach była już tak duża, że na jej zniwelowanie nie starczyło czasu.

– Tym razem republikanie tak wcześnie, jak to możliwe, chcą wybrać kandydata, który będzie miał realne szanse na zdobycie poparcia większości Amerykanów – uważa Laurence Nordon.

Aż ¾ wyborców demokratów deklaruje już dziś poparcie dla Hillary Clinton w wyborach 2016 r. Elektorat republikanów jest natomiast o wiele bardziej rozproszony. Reprezentant stanu Wisconsin Paul Ryan, lider sondaży, może liczyć tylko na poparcie 20 proc. głosów zwolenników partii republikańskiej. Jeśli republikanie nie zdobędą prezydentury w 2016 r., mało prawdopodobne, aby stało się to przed 2024 r. Ogromna większość amerykańskich przywódców jest bowiem wybierana na drugą kadencję.

Zmiana strategii oponentów znacznie ułatwia prezydentowi realizację najważniejszych projektów drugiej kadencji. Powinien wdrożyć program Obamacare i przeprowadzić oszczędności w Pentagonie. Zapewne nie zostanie także zmuszony do poparcia projektów, które jego zdaniem nadmiernie faworyzują wielki biznes kosztem ochrony środowiska, jak łączący Kanadę i USA system ropociągów Keystone XL. Przede wszystkim jednak Obama będzie próbował przeforsować przez Kongres system szybkiej ratyfikacji negocjowanego obecnie z Unią Transatlantyckiego Partnerstwa dla Handlu i Inwestycji (TTIP). Jeśli się uda, obie izby parlamentu będą mogły jedynie przyjąć lud odrzucić gotowe porozumienie, a nie ingerować w jego treść w trakcie negocjacji.

– Tea Party jest przeciwna nie tylko temu, ale w ogóle wszystkim umowom międzynarodowym, bo uważa, że ograniczają one suwerenność Stanów Zjednoczonych w ustanawianiu prawa. Właśnie z tego powodu Kongres od lat nie może zatwierdzić nawet tak podstawowych umów, jak Prawo Morza. Teraz zapewne to się zmieni – uważa Laurence Nordon.

Od 2009 r. przeciwnicy Białego Domu zawsze uzależniali zgodę na podniesienie limitu długu federalnego od przeprowadzenia proporcjonalnych cięć w budżecie federalnym. Mówiono nawet o „regule Boehnera" od nazwiska republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantów, który w taki właśnie sposób organizował głosowanie.

W nocy z wtorku na środę John Boehner nawet jednak nie wpisał na agendę poprawek, które mogłyby zostać powiązane z podniesieniem długu. Zmiana limitu z 16,7 bln do 17,2 bln dolarów (100 proc. PKB) została błyskawicznie podniesiona dzięki przyłączeniu się do demokratów 28 reprezentantów z Partii Republikańskiej. Biały Dom ma teraz zapewnione środki na funkcjonowania państwa na kolejne 13 miesięcy.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017