Od 2009 r. przeciwnicy Białego Domu zawsze uzależniali zgodę na podniesienie limitu długu federalnego od przeprowadzenia proporcjonalnych cięć w budżecie federalnym. Mówiono nawet o „regule Boehnera" od nazwiska republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantów, który w taki właśnie sposób organizował głosowanie.
W nocy z wtorku na środę John Boehner nawet jednak nie wpisał na agendę poprawek, które mogłyby zostać powiązane z podniesieniem długu. Zmiana limitu z 16,7 bln do 17,2 bln dolarów (100 proc. PKB) została błyskawicznie podniesiona dzięki przyłączeniu się do demokratów 28 reprezentantów z Partii Republikańskiej. Biały Dom ma teraz zapewnione środki na funkcjonowania państwa na kolejne 13 miesięcy.
Amerykanie ?chcą mieć rząd
– To jest całkowita kapitulacja, która pokazuje, że Boehner nie jest już w stanie kierować Izbą Reprezentantów nie mówiąc o kierowaniu partią republikańską – oburzyła się zaraz po głosowaniu Jenny Beth Martin, jedna z założycielek Tea Party.
Boehner od pięciu lat starał się podporządkować oczekiwaniom radykalnego skrzydła swojego ugrupowania. Ale teraz ma inne zmartwienie.
– Jego priorytetem jest wygranie listopadowych wyborów do Kongresu przez republikanów. A tego się nie da zrobić bez porzucenia strategii brutalnej konfrontacji z Obamą – mówi „Rz" Xenia Dormandy, dyrektorka programu amerykańskiego w londyńskim Chatham House.