Teczki na oligarchów i polityków

W tle krymskiego kryzysu Ukraińcy chcą rozliczać poprzednie władze. Trwa zbieranie dokumentów.

Publikacja: 11.03.2014 20:02

Michaił Dobkin przemawia pod koniec lutego, jeszcze jako gubernator charkowski. Teraz jest w areszci

Michaił Dobkin przemawia pod koniec lutego, jeszcze jako gubernator charkowski. Teraz jest w areszcie za separatyzm

Foto: AP

Red

Codziennie od dziesiątej rano do północy chronieni przez żołnierzy rewolucji wolontariusze skrupulatnie odtwarzają i katalogują zniszczone dokumenty obalonych ukraińskich władz.

Dzieje się to w okolicy jednej z dalszych stacji kijowskiego metra. Na końcu krętej uliczki, wokół której pobudowano małe jednorodzinne domki, znajduje się niepozorny budynek. W Kijowie jest już ciepło i słonecznie. Niektóre drzewa posadzone przy zacisznej uliczce nieśmiało wypuszczają pierwsze pąki.

Podchodzę do dużej bramy, która odgradza dwupiętrowy budynek, najwyższy w okolicy. Naciskam domofon i po chwili znad parkanu wychyla się trzech umundurowanych członków Samoobrony Majdanu z pałkami w rękach.

– Do dokumentów? Wolontariusz? Dziennikarz? Zapraszamy – otwiera się brama, a ja po chwili wchodzę do budynku, w którym biura ma kilka kijowskich organizacji pozarządowych.

Wszyscy chcą jednego – by winni ponieśli karę za swoje czyny

Ochotnicy ?do naklejania

Na dwóch piętrach kilkadziesiąt osób usadowionych przy stołach systematycznie nakleja przepuszczone przez niszczarkę skrawki dokumentów na kolorowe kartki. Dominują młodzi, ale jest też dużo osób w sile wieku. Studenci, biznesmeni, bibliotekarki, wykładowcy akademiccy.

Rozmawiam z Ireną Pogorzelską, Polką urodzoną na Ukrainie, ukraińską obywatelką, mieszkanką Kijowa. Wzrok przykuwa jej naszyjnik – do czerwonych koralików doczepione zostały polskie międzywojenne monety. Z orłem w koronie.

Irena była jedną z pierwszych osób, które odpowiedziały na apel Denysa Bihusa, dziennikarza, który w internecie poprosił ludzi o pomoc przy pracach nad dokumentami znalezionymi w rezydencji obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza w Meżyhiriu. Chwilę po tym, jak zjawiła się w biurze, została koordynatorką działań.

Systematycznie zaczęli pojawiać się nowi ludzie. Dziennie przez 14 godzin pracy przewija się ich kilkuset. Przychodzą po pracy, przed zajęciami, w przerwach. Byleby dołożyć cegiełkę do rozpoczynającego się procesu lustracji obalonej władzy.

Ludzie przynoszą ze sobą herbatę, kawę, ciastka i jedzenie dla innych. Poznają się, rozmawiają, śmieją się, gdy uda się odtworzyć kolejny dokument o absurdach Meżyhirii. Wszystko oparte na oddolnej organizacji, tak charakterystycznej dla ludzi Euromajdanu.

Teraz Ukraińcy mają nadzieję odnaleźć dowody na oszustwa i przekręty dokonane przez Janukowycza i jego ludzi.

Czarne worki ?pełne dowodów

Materiał jest bogaty i obfity. Choć część dokumentów spalono, to jednak zdecydowana większość została przepuszczona przez niszczarki, niektóre po prostu porwano, wiele wyrzucono do rzeki koło rezydencji. Aktywiści Majdanu pływali w łódkach i systematycznie wyławiali wyrzucone kartki. Nurkowie przeszukiwali też dno rzeki, znaleziono kilka sejfów i skrzynek.

Teraz wszystkie uszkodzone dokumenty są odtwarzane i katalogowanie. Irena Pogorzelska tłumaczy zasadę działania wolontariuszy:

– Ich praca polega na tym, że naklejają na kolorową kartkę strzępki pociętego papieru. Następnie skanujemy zapełnione kartki, a specjalny program – na podstawie urwanych konturów papieru oraz liter – dopasowuje kolejne dokumenty. Po prostu wyszukuje z milionów zeskanowanych strzępków pasujące do siebie elementy i tak odtwarza zniszczony dokument.

– To prawdziwie benedyktyńska praca – mówi „Rz" Denys Bihus, który zorganizował całą akcję. Kiedy ją rozpoczynał, nie spodziewał się, że będzie ona aż tak czasochłonna.

– Myślałem, że to potrwa dwa–trzy dni. Swój błąd zrozumiałem, gdy przyjechała pierwsza ciężarówka wypełniona po brzegi czarnymi workami pełnymi strzępków papieru wielkości 1 na 2 centymetry.

Plany lustracyjne

Prace nad odtwarzaniem zniszczonych dokumentów trwają już tydzień, udało się ukończyć etap Meżyhiria, teraz wolontariusze wzięli się do papierów zdobytych w biurze Serhija Kurczenki, jednego z oligarchów związanych z Janukowyczem.

Odzyskane dokumenty trafiają do dziennikarzy „Ukraińskiej Prawdy", niezależnego portalu założonego przez Heorhija Gongadzego, zamordowanego w 2000 roku.

Zajmie się nimi również komisja antykorupcyjna, której przewodniczy jedna z dziennikarek najbardziej niepokornej gazety doby Janukowycza, Tatiana Czornowił. Sama została brutalnie pobita przez nieznanych sprawców. Jej fotografie oraz innych dziennikarzy Ukraińskiej Prawdy i Hromadske.tv wisiały w Meżyhiriu. Wśród dokumentów z willi udało się również odnaleźć notatki świadczące o tym, że decyzja o jej pobiciu mogła zostać podjęta przez ludzi Janukowycza.

Pytam Bihusa, czy uważa, że odzyskane dokumenty pozwolą oskarżyć zamieszanych w oszustwa polityków i biznesmenów związanych z Partią Regionów, a także samego Wiktora Janukowycza.

– Z pewnością wystarczy pobieżne ich przejrzenie, by zrozumieć skalę korupcji i oszustw. Musimy się tym zająć, bo bez dogłębnej lustracji nie będziemy w stanie zbudować nowego państwa. To nasz obowiązek i niezbędny etap procesu zmiany kraju.

Gubernator w areszcie

Analizowanie dokumentów to niejedyny element rozliczeń z poprzednimi władzami. W Kijowie rozpoczyna swoje prace społeczna komisja pod przewodnictwem znanego działacza praw człowieka, Wołodymyra Wasyłenki, która zajmie się masakrami z 18 i 20 lutego.

Śledztwo rozpoczyna również prokuratura generalna. Podstawowym wymaganiem ze strony aktywistów Euromajdanu będzie absolutna przejrzystość śledztwa, jego pełne upublicznienie. Wszyscy chcą bowiem jednego – by winni ponieśli karę za swoje czyny.

Pierwsze kroki na rzecz pociągnięcia sprawców do odpowiedzialności już podjęto  – w poniedziałek aresztowany został jeden z najaktywniejszych przedstawicieli Partii Regionów, były gubernator obwodu charkowskiego Michaił Dobkin. Oskarżono go o działania na rzecz odłączenia części kraju. Dobkin zasłynął również jako obrońca funkcjonariuszy Berkutu, był jednym z założycieli Ukraińskiego Frontu, który miał się stać przeciwwagą dla rewolucjonistów w Kijowie.

Codziennie od dziesiątej rano do północy chronieni przez żołnierzy rewolucji wolontariusze skrupulatnie odtwarzają i katalogują zniszczone dokumenty obalonych ukraińskich władz.

Dzieje się to w okolicy jednej z dalszych stacji kijowskiego metra. Na końcu krętej uliczki, wokół której pobudowano małe jednorodzinne domki, znajduje się niepozorny budynek. W Kijowie jest już ciepło i słonecznie. Niektóre drzewa posadzone przy zacisznej uliczce nieśmiało wypuszczają pierwsze pąki.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021