Pomarańczowa księżniczka traci zwolenników

Im dłużej trwa kampania wyborcza, tym mniej osób chce głosować na byłą premier Julię Tymoszenko.

Publikacja: 20.05.2014 01:59

Pomarańczowa księżniczka traci zwolenników

Foto: AFP

Symbol pomarańczowej rewolucji, była szefowa rządu, a potem więzień – uważany w Europie za politycznego – nie potrafi odbudować swojej dawnej popularności. W sondażach przed wyborami prezydenckimi (25 maja) poparcie dla niej waha się od 5,9 proc. do 17,9 proc. Tak duży rozrzut jest prawdopodobnie efektem nacisku polityków na centra badawcze. Na Tymoszenko chce pewnie głosować 9–10 proc. wyborców. Bez wątpienia zajmuje stale drugie miejsce – za liderem Petrem Poroszenką.

Bliscy współpracownicy namawiali ją wręcz do rezygnacji z udziału w wyborach. Odmówiła, bo – jak mówi jeden z nich – „liczy, że z pomocą [starego przyjaciela przyp. red.] p.o. prezydenta Ołeksandra Turczynowa i przez sam udział w kampanii wyborczej odzyska status polityka ogólnokrajowego". Nie zniechęciło jej nawet bardzo chłodne przyjęcie przez kijowski Majdan, na który pojechała jeszcze 22 lutego, w dniu zwolnienia z więzienia.

W ciągu trzyletniego pobytu za kratami stała się symbolem politycznych prześladowań na Ukrainie. Jednak tylko dla części europejskiej elity. Na samej Ukrainie stosunek do niej pozostał niejednoznaczny. – Ukraińcy pamiętają lata 2005–2007, kiedy rządziła jako premier – mówi „Rz" zastępca dyrektora kijowskiego Centrum Razumkowa Wiktor Zamiatin. – Uważają, że to właśnie ona przyczyniła się do powstania rozłamu  w społeczeństwie, wywołując konflikt z prezydentem Juszczenką. Takie jej działania spowodowały, że część wyborców zagłosowała w 2010 roku na Janukowycza lub rozczarowana w ogóle nie wzięła udziału w wyborach.

Teraz Tymoszenko ściągnęła do swego sztabu znanego menedżera kampanii wyborczych Tala Zilbershteina (wspierał izraelskich premierów Ehuda Olmerta i Ehuda Baraka). Ale nie poprawiło to jej sytuacji. ?– Poparcie dla Julii Tymoszenko w momencie, gdy była w więzieniu, zdecydowanie się różni od aktualnego – mówi Zamiatin. – Nie wszyscy ci, którzy popierali uwolnienie Tymoszenko, widzą ją w roli prezydenta i osoby, która potrafi zjednoczyć naród.

– Popularność Julii spada. Jeśli Wschód pójdzie głosować, to do drugiej tury może przejść nie ona, ale któryś z prorosyjskich polityków, Serhij Tyhypko lub Michaił Dobkin – uważa dziennikarz Piotr Szuklinow.  Przeciwnego zdania jest szef Instytutu Ukraińskiej Polityki Konstantyn Bondarenko. – Kampania wyborcza dziś na Ukrainie jest na drugim miejscu. Na pierwszym – wschód kraju, który prawdopodobnie – tak jak Krym – w ogóle nie weźmie udziału w wyborach – mówi „Rz". Wszystko wskazuje na to, że wybory odbędą się bez Doniecka i Ługańska. Same kijowskie władze rozważają rezygnację z prowadzenia głosowania w tamtym rejonie.

To ułatwiałoby zadanie Tymoszenko. Wyborców odstręcza jednak „stara Julia", która pokazuje, jak bardzo nie zmieniła się w ciągu ostatnich lat. Atakuje bezpardonowo przeciwników, przede wszystkim Poroszenkę. W jej sztabie próbują zrzucać winę na techniki wyborcze. Podobno to ekipa Zilbershteina zaproponowała takie właśnie prowadzenie kampanii wyborczej, by wyborcy zaczęli wreszcie odróżniać programy kandydatów na prezydenta. A była premier prowadzi kampanię pod hasłem solidaryzmu, które niewiele mówi komukolwiek na Ukrainie.

Poza tym wyborcy wiedzą swoje. – Ukraińcy chcą widzieć nowych ludzi w polityce, których nie utożsamiają z epoką Kuczmy, Juszczenki i Janukowycza – mówi Bondarenko. – Wiemy, kto będzie prowadził w pierwszej turze, lecz nie wiemy, na kogo wyborcy zagłosują w drugiej. Poroszenko dostanie głosy tych, którzy rozczarowali się dotychczasowymi politykami, lub tych, którzy nie brali udziału w wyborach.

Natomiast na Tymoszenko głosują „mieszkańcy małych miast. A to grupa najsłabiej zbadana przez socjologów" – mówi Bondarenko.

– Nikt jednak nie przeczy, że jest ona jednym z najbardziej twardych i zdecydowanych polityków w naszym kraju – mówi Zamiatin.

Symbol pomarańczowej rewolucji, była szefowa rządu, a potem więzień – uważany w Europie za politycznego – nie potrafi odbudować swojej dawnej popularności. W sondażach przed wyborami prezydenckimi (25 maja) poparcie dla niej waha się od 5,9 proc. do 17,9 proc. Tak duży rozrzut jest prawdopodobnie efektem nacisku polityków na centra badawcze. Na Tymoszenko chce pewnie głosować 9–10 proc. wyborców. Bez wątpienia zajmuje stale drugie miejsce – za liderem Petrem Poroszenką.

Bliscy współpracownicy namawiali ją wręcz do rezygnacji z udziału w wyborach. Odmówiła, bo – jak mówi jeden z nich – „liczy, że z pomocą [starego przyjaciela przyp. red.] p.o. prezydenta Ołeksandra Turczynowa i przez sam udział w kampanii wyborczej odzyska status polityka ogólnokrajowego". Nie zniechęciło jej nawet bardzo chłodne przyjęcie przez kijowski Majdan, na który pojechała jeszcze 22 lutego, w dniu zwolnienia z więzienia.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176