Iran i USA razem w Iraku?

To brzmi jak sensacja, ale pierwsze rozmowy już trwają. Pragmatyzm Waszyngtonu nie zna granic.

Publikacja: 17.06.2014 01:44

Sunniccy bojownicy z organizacji Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIS) chwalą się, że dokonali  masakry 1700 szyitów – jeńców wojskowych pojmanych w czasie ostatniej ofensywy. Publikują w internecie zdjęcia z masowych rozstrzeliwań. „Brudni szyici zabijani setkami". „Tak kończą szyici premiera al-Malikiego" – głoszą podpisy pod zdjęciami. Eksperci mają wątpliwości, czy do masakr rzeczywiście doszło.

W zdarzenia te nie wierzy Departament Stanu USA, ale są dla niego dowodem na nieograniczoną żądzę  krwi i ludobójcze instynkty terrorystów. Już same doniesienia o masakrach zwiększają presję na USA, aby udzieliły Irakowi wsparcia wojskowego.

Wojna pośrednia

Prezydent Barack Obama nie wykluczył kilka dni temu żadnej opcji, ale o ekspedycji wojskowej mowy nie ma. Za to pojawił się pomysł współpracy z szyickim Iranem, który miałby pomóc rządowi w Bagdadzie w opanowaniu sytuacji i odbiciu zajętych przez ISIS obszarów. – To nic innego jak koncepcja wojny pośredniej z wykorzystaniem strony trzeciej – tłumaczy „Rz" gen. Jean Vincent Brisset z francuskiego think tanku IRIS. Jest przekonany, że Stany Zjednoczone nie miałyby nic przeciwko zaognieniu konfliktu szyicko-sunnickiego prowadzącego do trwałego podziału Iraku.

Sekretarz stanu John Kerry już w sobotę zakomunikował szefowi irackiej dyplomacji Hosziarowi  Zebariemu zasadnicze elementy strategii USA. „Wall Street Journal" pisze, że w tym tygodniu rozpoczną się  rozmowy irańsko-amerykańskie na temat Iraku. – Takie rozmowy już trwają w Wiedniu na marginesie negocjacji dotyczących irańskiego  programu nuklearnego – przypomina arabista i były dyplomata Jan Natkański. Jego zdaniem Iran jest gotów do interwencji w Iraku, ale pod warunkiem rozwiązania sprawy Syrii, którą miałby nadal rządzić prezydent Asad. Teheran mógłby także liczyć na koncesje w trakcie toczących się negocjacji w sprawie irańskiego programu nuklearnego.

Iran ma także interes w zwalczaniu sunnickich ekstremistów spod znaku ISIS, oczywiście nie tylko w Iraku, ale również w Syrii.

Stalin to nie Hitler

„Wall Street Journal" przypomina, że irański minister spraw zagranicznych Mohammad Zarif był swego czasu partnerem administracji George'a W. Busha po ataku terrorystycznym na World Trade Center. Oba kraje zainteresowane były wtedy zwalczaniem w Afganistanie talibów, sunnickich ekstremistów religijnych. Szlak jest więc w pewnym sensie przetarty, chociaż współpraca z największym do niedawna wrogiem budzi w niektórych kręgach kontrowersje.

– Dlaczego współdziałaliśmy ze Stalinem? Bo nie był tak zły jak Hitler – tłumaczył całą sprawę przed kamerami CNN senator republikański Lindsey Graham.

„Iran i USA są jedynymi krajami będącymi w stanie zakończyć konflikt w Iraku w sposób pokojowy" – napisał na Twitterze Hamid Abutalebi, doradca prezydenta Iranu Hasana Rohaniego.

Dżihadyści już na długo

Tymczasem dżihadyści spod znaku ISIS zdobyli właśnie kolejne miasto na północnym zachodzie kraju – Tal Afar. Liczy 200 tys. mieszkańców i zdobycz ta z powodzeniem rekompensuje straty poniesione przez ISIS w rejonie na zachód od Bagdadu.

– Dżihadyści nie są w stanie zagrozić stolicy Iraku, gdzie mieszkają 2 miliony  szyitów. Mogą jednak umocnić się w swym mateczniku, jakim są obszary zamieszkane w przeważającej części przez sunnitów – tłumaczy „Rz" gen. Brisset.

A to oznacza, że ISIS stać się może stałym aktorem na irackiej scenie politycznej. Irackiej – to być może za dużo powiedziane, gdyż ostatnie wydarzenia w tym kraju wydają się przypieczętowywać jego podział na trzy jednostki religijno-etniczne. Południe jest szyickie i lojalne wobec rządu  kierowanego przez  szyitę Nuriego al-Malikiego. Kurdystan, czyli północny wschód kraju, jest już od lat całkowicie niezależny od Bagdadu. Zachód i północ są w rękach dżihadystów, wyrosłych na ideologii Al-Kaidy, zamierzających utworzyć tam kalifat, czyli sunnickie państwo religijne.

Kurdowie i szyici mają z czego żyć, zwłaszcza ci ostatni, kontrolujący cztery piąte dochodów z ropy naftowej. Sunnicka część kraju – przeciwnie, co ułatwiałoby tam działalność sunnickich radykałów.

Na razie jednak ISIS musi się przygotować na to, że nie będzie już tak łatwo jak do tej pory. Iracka armia zbiera siły, Amerykanie ślą nowy sprzęt wojskowy, a tysiące szyickich ochotników gotowych jest podobno umrzeć za wiarę.

Na pocieszenie ISIS zdrowo się obłowił w Mosulu, gdzie – jak twierdzi brytyjski „Guardian" – zdobył 875 mln dol. w gotówce i lokatach, rabując banki. W jego ręce wpadł też podobno sprzęt wojskowy wartości 1,5 mld dolarów. Prócz pewnych niepowodzeń na froncie dżihadyści ponieśli także sporą stratę, jaką jest zdobycie przez armię iracką 160 nośników przenośnej pamięci z tysiącami danych bojowników ISIS, dotyczących ich pochodzenia, często cudzoziemskiego, pseudonimów oraz innych tego typu informacji.

Sunniccy bojownicy z organizacji Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIS) chwalą się, że dokonali  masakry 1700 szyitów – jeńców wojskowych pojmanych w czasie ostatniej ofensywy. Publikują w internecie zdjęcia z masowych rozstrzeliwań. „Brudni szyici zabijani setkami". „Tak kończą szyici premiera al-Malikiego" – głoszą podpisy pod zdjęciami. Eksperci mają wątpliwości, czy do masakr rzeczywiście doszło.

W zdarzenia te nie wierzy Departament Stanu USA, ale są dla niego dowodem na nieograniczoną żądzę  krwi i ludobójcze instynkty terrorystów. Już same doniesienia o masakrach zwiększają presję na USA, aby udzieliły Irakowi wsparcia wojskowego.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019