Reklama

Rosjanie znów na granicy

Separatyści odpowiadają na propozycje rozejmu nasileniem walk. A Moskwa wysyła nowe wojska w pobliże ukraińskiej granicy.

Publikacja: 20.06.2014 02:16

Rosyjski separatysta w okolicy miejscowości Karliwka w obwodzie donieckim. Tu nikt nie zdecydował si

Rosyjski separatysta w okolicy miejscowości Karliwka w obwodzie donieckim. Tu nikt nie zdecydował się na złożenie broni

Foto: PAP/EPA

Niezwykle intensywne walki w czwartek wybuchły w Krasnym Limanie, 30-tysięcznym mieście w obwodzie donieckim.

„To jest bitwa, która skalą przewyższa wszystko, z czym mieliśmy do czynienia od wybuchu konfliktu" – napisał na Facebooku przywódca separatystów Igor Girkin znany pod pseudonimem Striełkow.

Taką ocenę potwierdza rzecznik ukraińskiej armii Władysław Sieleznikow.

– Wezwaliśmy terrorystów do złożenia broni, a oni odpowiedzieli szturmem. Próbują przerwać kordon – oświadczył.

Scenariusz forsowany przez Petra Poroszenkę miał wyglądać zupełnie inaczej. Po rozmowie z Władimirem Putinem we wtorek ukraiński prezydent zapowiedział jednostronne wstrzymanie działań ze strony ukraińskich wojsk. To miał być wstęp do całościowego planu pokojowego. Poroszenko obiecał amnestię dla tych, którzy nie brali bezpośrednio udziału w walkach. Pozostali separatyści po złożeniu broni mieli wycofać się do Rosji przez specjalnie wydzielone korytarze. Poroszenko zapowiedział także zmianę konstytucji tak, aby zagwarantować dodatkowe uprawnienia dla władz regionalnych na wschodzie kraju.

Reklama
Reklama

Bardzo szybko Moskwa postanowiła jednak storpedować taki plan.

– Jeżeli to zawieszenie broni ma służyć wyprowadzeniu tzw. separatystów, to dla mnie to jest zapowiedź czystek etnicznych – uznał przebywający w Azerbejdżanie minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.

Jeszcze gorzej reakcję Kremla ocenił sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Jego zdaniem Rosjanie ponownie zaczęli wzmacniać wojska stacjonujące na granicy. Chodzi przynajmniej o kilka tysięcy dodatkowych żołnierzy.

Separatyści usztywniają stanowisko

– Gdyby te wojska miały uszczelnić granicę, zapobiec przemytowi broni i ludzi, to byłby to pozytywny krok. Jednak czegoś takiego wcale nie widzimy. Przeciwnie, uważam, że jest to godna pożałowania decyzja, która pokazuje, że Kreml wciąż rozważa możliwość interwencji na Ukrainie – powiedział Rasmussen.

Wiceprezydent USA Joe Biden zagroził wprowadzeniem dodatkowych sankcji przeciwko Rosji, jeśli Moskwa nasili dywersję na Ukrainie.

Zachęceni postawą Moskwy separatyści jeszcze bardziej usztywnili swoje stanowisko.

Reklama
Reklama

– Mówiąc o ultimatum i zawieszeniu broni, Kijów po raz kolejny cynicznie kłamie – mówi „Rz" Mirosław Rudenko, jeden z liderów separatystycznej partii Noworosja i deputowany Rady Najwyższej samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. – Tego samego dnia, gdy Poroszenko ogłosił swoją propozycję, ukraińska artyleria ostrzelała Kramatorsk, w wyniku czego zginęły dziesiątki cywilów – dodaje.

Jego zdaniem warunkiem podjęcia negocjacji pokojowych jest całkowite wycofanie ukraińskich wojsk z terytorium historycznej Noworosji.  – Mieszkańcy Donbasu każdego dnia patrzą z nadzieję w niebo i czekają na rosyjskie siły desantowe. Będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi – dodaje.

Zupełnie inaczej sprawy widzi jednak ppłk Dmitry Tymczuk z kijowskiego Centrum Oporu Informacyjnego.

– Dziś nie ma warunków do całkowitego zawieszenia broni, ponieważ separatyści kontrolują niektóre przejścia graniczne, przez które ciągle przedostają się rosyjscy dywersanci. Jednak ostatnio mieliśmy wiele przypadków, gdy otoczeni przez ukraińskich żołnierzy rebeliańci po prostu rzucali broń i uciekali. Oni nie są gotowi, by wchodzić w bezpośrednią konfrontację z armią – tłumaczy. W tej sytuacji jego zdaniem ukraiński rząd powinien wprowadzić stan wojenny w Donbasie. Tylko tak można przerwać współpracę tamtejszych lokalnych władz z terrorystami, w tym wypłacanie im subwencji z ukraińskiego budżetu. Takie rozwiązanie blokują jednak jego zdaniem prorosyjscy deputowani zasiadający w ukraińskim parlamencie.

Tymczuk twierdzi, że rozejm został złamany już w nocy ze środy na czwartek. W ataku pod Ługańskiem separatyści mieli zaatakować ukraiński oddział Ajdar, zabijając 28 żołnierzy i biorąc 12 do niewoli.

Wojna handlowa

Mimo nieprzywrócenia pokoju w Donbasie Poroszenko wciąż cieszy się bardzo dużym poparciem. W czwartek bez trudu uzyskał poparcie 2/3 deputowanych w ukraińskim parlamencie dla swoich kandydatów w rządzie. Nowym ministrem spraw zagranicznych został Pawło Klimkin, do tej pory ambasador w Berlinie i jeden z negocjatorów układu stowarzyszeniowego z Unią. Szefową banku centralnego będzie Waleria Hontariewa, która wcześniej była menedżerką w ING i Societe Generale, a także brała udział w rokowaniach z MFW na temat przyznania Ukrainie kredytu. Nowym prokuratorem generalnym został natomiast dotychczasowy wicepremier Witalij Jerema. Będzie odpowiedzialny za walkę z korupcją, najpoważniejszą bolączkę ukraińskiego państwa.

Reklama
Reklama

Poroszenko zapowiedział, że już 27 czerwca podpisze część ekonomiczną umowy o stowarzyszeniu z Unią. To będzie otwarcie nowego frontu walki Rosji z Ukrainą. Putin ostrzegł bowiem, że Kreml natychmiast po zawarciu umowy między Kijowem i Brukselą wprowadzi cła na import ukraińskich towarów.

Niezwykle intensywne walki w czwartek wybuchły w Krasnym Limanie, 30-tysięcznym mieście w obwodzie donieckim.

„To jest bitwa, która skalą przewyższa wszystko, z czym mieliśmy do czynienia od wybuchu konfliktu" – napisał na Facebooku przywódca separatystów Igor Girkin znany pod pseudonimem Striełkow.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1250
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1248
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1247
Świat
Katastrofa samolotu pasażerskiego w Rosji. Na pokładzie znajdowało się ok. 50 osób
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1246
Reklama
Reklama