Oceniając obecną interwencję amerykańską przeciw dżihadystom, papież zaznaczył, że nie powinien o tym decydować jeden kraj, ale ONZ. Pierluigi Battista, komentator polityczny największej włoskiej gazety „Corriere della Sera", zwraca uwagę, że to poważna zmiana w watykańskiej polityce bliskowschodniej, i domyśla się, że jednym z powodów przyzwolenia na bliżej nieokreśloną akcję przeciw dżihadystom jest masakra tamtejszych chrześcijan. Jak pisze Battista: „Teraz nie sposób wyobrazić sobie, że pacyfizm absolutny znajdzie schronienie pod papieską sutanną i na placu św. Piotra, jak w latach 1991 i 2003, gdy włoska lewica maszerowała pod oknami Jana Pawła II, uznając go za moralnego przywódcę krucjaty przeciw wojnie w Zatoce".
Podobnie jak inni włoscy komentatorzy Battista zwraca uwagę, że jeszcze kilka miesięcy temu Franciszek był przeciwny interwencji w Syrii i nie mówił o powstrzymaniu brutalnego agresora. Przypomina, że Jan Paweł II był przeciwny wojnie w Zatoce, mimo że Irak Saddama Husajna najechał na Kuwejt, a też nie popierał obalenia reżimu talibów w Afganistanie. Jak przewiduje Battista, nagła zmiana stosunku Watykanu do użycia siły zbrojnej może znacząco wpłynąć na politykę wielu państw.
Dużo uwagi włoscy watykaniści poświęcają nadziei na przełom w stosunkach Watykanu z Chinami. Chodzi nie tyle o kurtuazyjne telegramy wysłane przez papieża prezydentowi Chin XI Jinpingowi i odpowiedź chińskiego MSZ, który zapewnia o woli polepszenia wzajemnych relacji, ile o sam fakt, że samolot z papieżem mógł skorzystać z chińskiej przestrzeni powietrznej. Komentatorzy przypominają, że Jan Paweł II w swoich podróżach do Korei Płd. musiał Chiny ominąć, nadkładając drogi, i wnioskują, że przelot Franciszka nad Chinami to niechybnie jaskółka pozytywnych zmian, a może nawet zapowiedź rychłej papieskiej pielgrzymki do Państwa Środka (pytany o to na pokładzie samolotu papież powiedział, że zrobiłby to nawet jutro).
Przywołują też słowa z organu chińskiej partii komunistycznej „Global Times": „Franciszek wykazał zdecydowaną chęć otwarcia dialogu i poprawienia stosunków z Chinami. Między oboma państwami wytworzyła się atmosfera pojednania". Były premier Włoch Romano Prodi, katolik, znawca Chin wykładający teraz na pekińskim uniwersytecie, twierdzi, że chińskie władze podchodzą do Franciszka z o wiele większym zaufaniem niż do poprzednich papieży, bo pochodzi z Argentyny, a więc ich zdaniem nie reprezentuje interesów nielubianego Zachodu.
Zdaniem chińskiego eksperta Ren Yanli papież został potraktowany kurtuazyjnie jako głowa państwa i nie można z tego wyciągać pochopnych wniosków. Przypomina, że na kilku chińskich lotniskach zatrzymano setki chińskich katolików wybierających się na spotkanie z Franciszkiem do Seulu. Podkreśla przy tym, że jak powiedział w wywiadzie dla „Global Timesa" jeden z chińskich politologów, to Watykanowi bardziej zależy na polepszeniu stosunków, a Pekinowi się nie spieszy.
Włoscy komentatorzy odnotowują również zapowiedź rychłej beatyfikacji salwadorskiego abpa Oscara Romero, zamordowanego w 1970 r. przez snajpera brutalnego reżimu, któremu się sprzeciwiał. Nieoficjalnie mówiło się, że Jan Paweł II i Benedykt XVI wstrzymywali proces beatyfikacyjny abpa Romero, bo salwadorski hierarcha był związany z marksizującą teologią wyzwolenia. Franciszek pytany o Romero w samolocie powiedział: „Dla mnie to człowiek Boga".