Różnica jest subtelna. Zgodnie z poprawką zaakceptowaną przez 89 deputowanych przy sprzeciwie 70 (na sali było tylko 189 posłów) „dorosły i świadomy pacjent będący w zaawansowanej lub końcowej fazie nieuleczalnej choroby może zażądać od lekarzy podania leków, które wprowadzą go w stan głębokiego i przedłużonego uśpienia". Określa się to mianem sedacji. W czasie gdy chory będzie nieświadomy, personel medyczny ma obowiązek postępować zgodnie z pozostawioną przez niego wolą. Może to jednak oznaczać odcięcie od nawadniania i zasilania organizmu, co w praktyce prowadzi szybko do śmierci.
– To jest eutanazja, tyle że niewypowiedziana – oskarżał po głosowaniu Gerard Sebaoun, deputowany Partii Socjalistycznej (PS).
Jednak Związek Lekarzy zareagował na kompromis pozytywnie. Uznał, że nie będzie się domagał prawa dla lekarzy do „klauzuli sumienia", zgodnie z którą personel medyczny ma prawo odmówić czynności prowadzących do uśmiercenia pacjenta.
– To jest bardzo poważny postęp, być może postęp decydujący. Po raz pierwszy oddaliśmy głos choremu – cieszyła się minister zdrowia Marisol Touraine.
W kampanii przed wyborami prezydenckimi w maju 2012 r. Francois Hollande zapowiedział, że w razie zwycięstwa przeforsuje ustawę, która da każdemu „prawo do godnej śmierci". Poprawkę do ustawy o chorych w fazie terminalnej zakładającą możliwość domagania się przez pacjentów leków uśmiercających podpisało przeszło 100 deputowanych PS, ekologów i Partii Radykalnej. Jeśli ich stanowisko zdobyłoby większość w parlamencie, Francja stałaby się pierwszym dużym krajem Unii Europejskiej, w którym dopuszczalna jest „aktywna eutanazja". Na razie jest to możliwe jedynie w Holandii, Belgii i Luksemburgu.