W wywiadzie dla brytyjskiego dziennika Independent była premier Ukrainy Julia Tymoszenko skrytykowała socjalno-ekonomiczny program rządu, uznając go za "przepis na rewolucję".
– Oni (rząd Arsenija Jaceniuka – red.) wzmacniają napięcia w społeczeństwie, tworzą warunki do agresji, która przybliża Putina do serca Kijowa – powiedziała Tymoszenko. – Tym razem będzie nie tylko rewolucja, będzie niekontrolowane powstanie, w wyniku którego Ukraina może zostać zniszczona jako państwo – twierdzi.
Co ciekawie, premier Arsenij Jaceniuk przed rewolucją na Majdanie był jednym z najbliższych współpracowników Julii Tymoszenko. Gdy ta, oskarżona o nadużycie władzy, przebywała w więzieniu, Jaceniuk został jednym z liderów Majdanu. Po uwolnieniu Tymoszenko ich drogi się rozeszły. Jaceniuk założył własną partię „Narodny Front", która w koalicji z Blokiem Petra Poroszenki wygrała wybory parlamentarne. Do koalicji tej weszła również Batkiwszczyna, ale zdobyła jedynie nieco ponad 5 proc. głosów. Wtedy mówiono o tym, że Tymoszenko straciła zaufanie Ukraińców, dziś sytuacja ta znacząco się zmieniła.
Według ostatnich badań Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii, na partię Julii Tymoszenko zagłosowałoby nawet 11 proc. Ukraińców (Blok Petra Poroszenki ma 13,7 proc. poparcia, a Narodny Front Jaceniuka już mniej niż 1 proc.) Nieco ponad 11 proc. badanych poparło kandydaturę Tymoszenko w ewentualnych wyborach prezydenckich. Dla porównania, w marcu poparcie dla niej deklarowało jedynie około 6 proc. badanych.