Reklama

Po Paryżu nie można zwlekać z Syrią

NATO nie ma zamiaru wypowiadać wojny dżihadystom. Nie znaczy to, że wszystko pozostanie po staremu.

Aktualizacja: 17.11.2015 19:14 Publikacja: 16.11.2015 20:03

Barack Obama i Władimir Putin w czasie rozmowy na marginesie szczytu G20 w Antalyi

Barack Obama i Władimir Putin w czasie rozmowy na marginesie szczytu G20 w Antalyi

Foto: RIA NOVOSTI

Po zamachach w Paryżu francuskie lotnictwo zaatakowało szczególnie intensywnie dżihadystów w Syrii. Bombarduje ich pozycje od lata tego roku jako członek nieformalnej koalicji chętnych do zwalczania dżihadystów pod egidą USA. Skutki nie są imponujące.

Mnożą się jednak głosy wskazujące, że militarna operacja dokonana przez dżihadystów w centrum Europy jest wyzwaniem na miarę słynnego ataku na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 roku. Wtedy po raz pierwszy w historii sojuszu północnoatlantyckiego zastosowano art. 5 traktatu definiujący zasadę militarnej solidarności członków sojuszu. Oznacza to, że atak na jednego z partnerów jest traktowany jako atak na pozostałych członków, co zobowiązuje ich do udzielenia pomocy w odparciu ataku z zewnątrz.

Dokładnie w ten sposób NATO potraktowało atak Al-Kaidy na Stany Zjednoczone. Nazajutrz po zniszczeniu obu wież nowojorskiego World Trade Center NATO postanowiło zbadać, czy ma w tej sprawie zastosowanie art. 5. Trzy tygodnie później najwyższe gremia sojuszu doszły do wniosku, że atak Al-Kaidy spełnia warunki art 5. Na tej podstawie NATO udostępniło samoloty AWACS do patrolowania przestrzeni powietrznej USA. Do dzisiaj trwa operacja kontroli wód Morza Śródziemnego „Active Endeavour". Na tym jednak skończyło się odwoływanie do solidarności partnerów.

– Nie należy zapominać, że operacja ISAF w Afganistanie nie odbyła się na podstawie art. 5 – przypomina „Rz" Wojciech Lorenz, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. W jego opinii nie ma obecnie żadnych racjonalnych przesłanek dla sięgnięcia po wspomniany artykuł. Zresztą nie domaga się tego Francja i zapewne nie zmieni zdania.

– Paryż zdaje sobie doskonale sprawę, że powoływanie się obecnie na art. 5 doprowadziłoby jedynie do podziałów w sojuszu, gdzie panuje przekonanie, że jest to ostateczność – mówi Lorenz.

Reklama
Reklama

Zresztą sekretarz generalny sojuszu Jens Stoltenberg już dzień po zamachach w Paryżu ogłosił, że nie jest to wojna świata islamskiego z Zachodem. Takie postawienie sprawy było sygnałem, że NATO nie jest skłonne sięgać do doświadczeń z okresu ataku Al-Kaidy na Stany Zjednoczone.

Nie brak jednak opinii, że bezpośrednie zaangażowanie sojuszu w wojnę z terroryzmem byłoby obecnie rozwiązaniem jak najbardziej właściwym.

Temat wywołał niemiecki generał w stanie spoczynku Egon Ramms, w swoim czasie dowódca Sojuszniczego Dowództwa Połączonych Sił NATO w Brunssum, twierdząc, że nie ma żadnej różnicy między wydarzeniami w Paryżu i Nowym Jorku. Podobnego zdania jest Marco Rubio, senator republikański i jeden z kandydatów na prezydenta.

– Użycie sił NATO w obecnej sytuacji w Syrii i Iraku przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu nie byłoby rozsądne – tłumaczy „Rz" Richard Dalton, były ambasador Wielkiej Brytanii w Iranie. Jeżeli miałoby dojść do tego rodzaju interwencji, to jedynie po dogłębnym przygotowaniu dyplomatycznym i opracowaniu szczegółowej mapy przyszłych działań w sprawie Syrii.

Podobnego zdania jest Barach Mikail, francuski ekspert Foundation for International Relations and External Dialogue w Madrycie. Jak wyjaśnia „Rz", NATO zdaje sobie doskonale sprawę, iż zaangażowanie sił sojuszu w walki w Syrii przeciwko dżihadystom musiałoby wywołać wiele komplikacji.

A to dlatego, że w kraju trwa wojna domowa i trudno byłoby uniknąć uwikłania w ten konflikt. Nie ma przy tym żadnych podstaw prawnych do tego, aby wojska NATO miały obalić prezydenta Asada wspieranego przez Rosję i Iran. Ataku na Francję dokonali bojownicy tzw. Państwa Islamskiego, a nie zwolennicy Asada. Operacja sojuszu w takich warunkach byłaby niemal niemożliwa.

Reklama
Reklama

Tymczasem prezydent Barack Obama oraz Władimir Putin rozmawiali na temat Syrii przez 35 minut w Antalyi na marginesie szczytu G20. Jak wyjaśnił Jurij Uszakow, doradca Putina, USA i Rosja mają te same strategiczne cele, ale „pozostają różnice techniczne". Nikt już nie przeczy, że bez Moskwy porozumienie w Syrii jest praktycznie niemożliwe. Tak samo jak potrzebne jest współdziałanie Teheranu. David Cameron zamierzał w Antalyi przekonać rosyjskiego prezydenta, aby jego lotnictwo nie atakowało sił opozycji, koncentrując się na dżihadystach.

Sam sojusz nie rozważa na razie podjęcia żadnych działań w Syrii. W wydanym w poniedziałek lakonicznym oświadczeniu mowa jest o solidarności z Francją i konieczności przeciwstawienia się terrorowi. Bez jakichkolwiek podtekstów. Nie oznacza to jednak zwiększenia koordynacji działań wywiadów oraz służb dyplomatycznych, nie tylko państw sojuszu. Była na ten temat mowa w czasie szczytu G20 w Antalyi.

Syria była zasadniczym tematem poniedziałkowego spotkania ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli. Jak udowadniał obecny na spotkaniu francuski minister ds. europejskich Harlem Desir, konieczne jest zdecydowane podejście do konfliktu w Syrii zakładające pozbawienie władzy prezydenta Asada. Szef niemieckiej dyplomacji unikał tak jednoznacznych deklaracji. Po niedawnych konsultacjach w sprawie Syrii w Wiedniu z udziałem USA i Rosji oraz wielu innych państw jest jasne, że nie ma prostego rozwiązania. Pewne nadzieje wiąże się z negocjacjami, które powinny się rozpocząć do 1 stycznia przyszłego roku między Baszarem Asadem a opozycją.

Jest jasne, że od rozwoju wydarzeń w Syrii zależy, jak wielka będzie fala uchodźców do Europy. W Antalyi zapadła decyzja o zorganizowaniu z początkiem lutego przyszłego roku w Londynie międzynarodowej konferencji w sprawie uchodźców. Zdaniem Davida Camerona konieczne jest znalezienie całkowicie nowego podejścia do tego problemu.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1387
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1386
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama