W tym tygodniu rozpoczną się powroty uchodźców z wysp greckich do Turcji – twierdzą tureckie źródła dyplomatyczne. To efekt umowy UE z Turcją, w której Ankara zobowiązała się do przyjmowania z powrotem wszystkich imigrantów przybyłych nielegalnie z jej wybrzeży. Przy czym za każdego odebranego Syryjczyka Turcja ma prawo wysłać Syryjczyka ze swoich obozów bezpośrednio do jednego z państw UE, obywateli innych krajów przyjmuje bez tej wymiany.
Teoretycznie umowa obowiązuje od 20 marca, w praktyce do odsyłania imigrantów konieczne było wypełnienie procedur azylowych w Grecji (skutkujące odrzuceniem wniosku) oraz zmiana tureckiego prawa, tak aby zarówno Syryjczycy, jak i inni imigranci byli traktowani w Turcji lepiej.
Turcja zadowolona
– Umowa jest sukcesem – ocenia nieoficjalnie w rozmowie z „Rzeczpospolitą" wysoki rangą turecki dyplomata. Rzeczywiście widać pozytywne jej skutki. Bo głównym założeniem było zniechęcenie imigrantów do podróży do Grecji. Ankara, świadoma, że i tak każdego będzie musiała przyjąć z powrotem, a wyśle do Europy tylko część Syryjczyków, zaczęła lepiej chronić swoje wybrzeże i fala imigrantów jest już minimalna. Zdaniem naszego rozmówcy maksymalny pułap 72 tys. Syryjczyków odesłanych do Turcji i zamienionych na tych z obozów dla uchodźców nigdy nie zostanie osiągnięty. Zatem pora, aby ze swojej części porozumienia zaczęła się wywiązywać Unia.
Ankarze obiecano nie tylko czasowe porozumienie 1:1, ale też – jeśli ta część umowy przyniosłaby skutki w postaci zatrzymania napływu uchodźców do Grecji – trwałe odbieranie Syryjczyków z obozów w Turcji. Miałaby się do tego zobowiązać koalicja chętnych państw organizowana przez Niemcy. Ankara ma już nawet konkretne liczby.
– To powinno być rocznie od 150 tys. do 250 tys. osób – uważa turecki dyplomata. Według niego ten proces powinien się zacząć już w maju lub czerwcu. Na razie jednak żadnych konkretnych zobowiązań ze strony krajów europejskich nie ma.