Reklama

Rosja odzyskuje wpływy w Bułgarii i Mołdawii

W Bułgarii i Mołdawii do władzy doszli politycy, którzy chcą się przyjaźnić z Kremlem.

Aktualizacja: 15.11.2016 19:11 Publikacja: 14.11.2016 18:06

Rumen Radew, były dowódca bułgarskiego lotnictwa i przyszły prezydent kraju.

Rumen Radew, były dowódca bułgarskiego lotnictwa i przyszły prezydent kraju.

Foto: AFP

– Oczywiście, jesteśmy pod wrażeniem niektórych ich wypowiedzi, które świadczą o gotowości do normalizacji stosunków [z Rosją] – powiedział już o zwycięzcach z Sofii i Kiszyniowa rzecznik rosyjskiego prezydenta.

Trumpizacja Europy

W Bułgarii wygrał kandydat postkomunistów i nowicjusz w polityce, były dowódca lotnictwa wojskowego, generał Rumen Radew. Z kolei w Mołdawii – wieloletni polityk miejscowej partii komunistycznej Igor Dodon. Obaj w trakcie kampanii wyborczej (Mołdawianin wprost, Radew bardziej aluzyjnie) opowiadali się za uznaniem okupowanego Krymu za część Rosji i zniesieniem europejskich sankcji nałożonych na Moskwę za agresję na Ukrainę.

– Obu zwycięzców można chyba uznać za produkt trumpizacji polityki w Europie. Mołdawianin Dodon jest nawet podobny psychicznie do amerykańskiego zwycięzcy: cyniczny, brutalny – powiedział „Rzeczpospolitej" kijowski analityk Wołodymyr Fesenko.

Z kolei prezydent elekt kraju należącego do Unii Europejskiej i NATO, generał Radew, po niedzielnych wyborach stwierdził: „Już wybrany Trump powiedział, że będzie działał na rzecz lepszego dialogu z Rosją. To daje nam nadzieję".

Rosyjskie media ogłosiły, że „w Kiszyniowie i Sofii oddano głos na Moskwę". Na Kremlu bez wątpienia bardziej cieszono się z bezpośrednich efektów zwycięstwa w Mołdawii. Tam pokonana została kandydatka sił proeuropejskich Maia Sandu, która nie odrzucała możliwości zjednoczenia kraju z Rumunią – czemu Rosja zajadle się sprzeciwia od ćwierć wieku. Dodon zaś zapewniał, że jeśli wygra, to z pierwszą swą wizytą zagraniczną uda się do Moskwy, by „rozmawiać o przyjaźni, współpracy i Naddniestrzu".

Reklama
Reklama

Poznawanie ograniczeń

Separatystyczny region oderwał się od Mołdawii po krótkim konflikcie zbrojnym w 1991 roku. Teraz zwycięski Dodon chce doprowadzić do ponownego zjednoczenia poprzez „federalizację kraju", czyli rozwiązanie lansowane przez Rosję dla sąsiedniej Ukrainy. W zamian za rosyjską zgodę na takie rozwiązanie (w Naddniestrzu stacjonują rosyjskie wojska) gotów byłby uznać aneksję Krymu.

– Wyniki głosowania w Mołdawii to raczej rezultat odrzucenia skorumpowanych do cna, proeuropejskich elit niż zmiany nastawienia mieszkańców do Unii Europejskiej. A zwycięzcy doskonale zdają sobie sprawę z gospodarczej zależności kraju od Europy, na przykład w sprawie emigracji zarobkowej – zauważył kijowski ekspert.

Podobnego zdania jest moskiewski analityk Siergiej Utkin. – Znacznie mniej zainteresowania Rosją, a znacznie więcej rozczarowania rezultatami, do jakich doprowadziła polityka proeuropejskich polityków – powiedział o mołdawskich wyborach.

– W przypadku uznania Krymu Mołdawia powinna pamiętać, że swą najdłuższą granicę ma właśnie z nami. Nasza odpowiedź – na przykład w sprawie tranzytu – będzie dla niej gospodarczo bardzo bolesna. Dlatego też sądzę, że realna polityka Mołdawii będzie się różniła od wyborczych zapowiedzi – zupełnie jak u Trumpa – powiedział kijowianin.

W Bułgarii zaś zwycięski generał lotnictwa Radew nawet w kampanii wyborczej nie pozwalał sobie na podważanie polityki UE i NATO – do których Sofia należy. Jego najbardziej kontrowersyjną wypowiedzią było uznanie, że „Krym de iure należy do Ukrainy, ale de facto do Rosji", oraz wzywanie do zniesienia europejskich sankcji nałożonych na Rosję. Ale już po wyborach stwierdził, że „problem sankcji to problem rządu".

Nie jest jasne, jak nowy prezydent-generał odniesie się do rosyjskich projektów energetycznych (w tym budowy gazociągu), które zablokowały poprzednie władze. Jednak oba kraje, Bułgaria i Mołdawia, są republikami parlamentarnymi i w obu prezydenci nie mają dużych uprawnień. Ale w obu wiosną odbędą się wybory parlamentarne.

Reklama
Reklama

Część rosyjskich ekspertów uznała, że zwycięstwa Dodona, Radewa, Trumpa oraz Brexit to „jeden ciąg wydarzeń świadczących o zmęczeniu wyborców liberalną globalistyką". – Wyniki z Mołdawii i Bułgarii niosą nam pewne ryzyko. Ale ważne dla nas będą tylko poprzez swój wpływ na politykę Europy. Znacznie ważniejsze dla Kijowa okażą się wyniki zbliżających się wyborów we Francji i Niemczech – powiedział Fesenko.

—Opinie >A10

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1395
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama