O świcie funkcjonariusze służb wkroczyli do biura Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ). To organizację niezależna od władz, bo w kraju Aleksandra Łukaszenki funkcjonuje też lojalne wobec rządu stowarzyszenie dziennikarzy, zrzeszające pracowników propagandowych mediów. Nie oszczędzono nawet prywatnych mieszkań szefów BAŻ, znanych dziennikarzy.
– Przeszukali dosłownie całe mieszkanie, zaglądali do każdej dziury, przeglądali nawet śmieci – relacjonował Barys Harecki, wiceszef stowarzyszenia. W tym samym czasie rewizje trwały u wielu jego kolegów, w tym szefa organizacji Andreja Bastunca. Funkcjonariusze zarekwirowali nie tylko cały sprzęt elektroniczny, ale też wszystkie pieniądze, które znaleźli podczas rewizji. Wszystko w ramach wszczętej sprawy karnej dotyczącej „organizacji działań naruszających porządek publiczny". Działacze BAŻ nie rozumieją tych zarzutów, nigdy nie nawoływali do jakichkolwiek protestów czy zamieszek. Organizacja od lat skupiała się na prowadzeniu warsztatów dla białoruskich dziennikarzy oraz broniła represjonowanych kolegów. Mimo to drzwi mińskiego biura opieczętowano, a członkowie stowarzyszenia szykują się do przesłuchań w Komitecie Śledczym.
W tym samym czasie służby zawitały do biura mińskiego centrum obrony praw człowieka Wiosna, zdelegalizowanego jeszcze w 2003 roku. Pod walec represji wpadli członkowie organizacji nie tylko w stolicy, ale też w Brześciu, Mohylewie, Homlu, Witebsku, Mozyrzu i innych miastach kraju. We wtorek po południu organizacja informowała o co najmniej dwóch zatrzymanych. W momencie napisania tego tekstu nieznany był los szefa Wiosny Alesia Bialackiego, byłego więźnia politycznego i czołowego obrońcy praw człowieka na Białorusi. W 2011 roku został skazany na 4,5 roku więzienia. Wtedy podstawą do aresztowania były informacje o kontach bankowych, które przekazało Białorusi litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości oraz polska Prokuratura Generalna – co wywołało międzynarodowy skandal.
– Został zatrzymany i przewieziono go do jego domu, gdzie w tej chwili trwa rewizja – relacjonował „Rzeczpospolitej" we wtorek Waliancin Stefanowicz, znany prawnik z Wiosny. Był obecny podczas rewizji w biurze i twierdzi, że funkcjonariusze wynosili z pomieszczenia rzeczy organizacji w workach i skrzyniach. – To logiczny ciąg wydarzeń, najpierw represjonowani są aktywiści, politycy i kandydaci opozycyjni, a później obrońcy praw człowieka i dziennikarze. Na razie jestem na wolności, ale nie wiem, co będzie dalej. Rewizje trwają w całym kraju. Pozostaje liczyć na solidarność społeczności międzynarodowej – mówi.
Wtorkowe przeszukania dotknęły ponad 30 osób i czterech organizacji, w tym niezależnych związków zawodowych. Z kolei przed mińskim sądem po raz drugi stanęły dziennikarki Biełsatu Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa, są oskarżone o „organizację zamieszek", za co grożą nawet trzy lata więzienia. Wyrok może zapaść już w środę. W Mińsku ruszył też proces Wiktara Babaryki, niedopuszczonego do wyborów rywala Łukaszenki.