– Ukraina pompowana jest natowskim uzbrojeniem. Amerykanie i inni członkowie NATO posyłają tam najnowszą broń – stwierdził sekretarz prasowy Kremla, ostrzegając, że Sojusz przekracza kolejną „czerwoną linię" wytyczoną przez Moskwę.
Jednak w USA nadal dyskutują, czy posyłać kolejny transport uzbrojenia do Kijowa. Amerykańska administracja jest już bardzo bliska podjęcia takiej decyzji.
Według CNN w pakiecie amerykańskiej wojskowej pomocy miałyby się znaleźć bardzo skuteczne ręczne pociski przeciwpancerne Javelin oraz nowoczesne moździerze. Część doradców prezydenta Bidena opowiada się za dołączeniem do nich ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Stinger. Departament Obrony proponuje zaś wysłanie Ukraińcom broni, która nie zdążyła dotrzeć do Afganistanu, m.in. helikopterów Mi-17 (które Amerykanie wcześniej kupili w Rosji).
Debaty trwają w trakcie koncentracji rosyjskiej armii wzdłuż ukraińskiej granicy, gdzie rozmieszczono już ponad 90 tys. żołnierzy. W pobliżu Briańska tworzona jest „pancerna pięść" armii Putina, w skład której wchodzą m.in. oddziały elitarnej 1. Armii Pancernej Gwardii, na co dzień stacjonujące w okolicach Moskwy. Ponadto agencja Bloomberg, powołując się na dane amerykańskiego wywiadu, informuje, że w Rosji trwa największy od czasu rozpadu ZSRR pobór rezerwistów do armii. Zdaniem amerykańskich analityków będą oni tworzyli drugi rzut armii. Po ataku 100-tys. zgrupowania rezerwiści mieliby pełnić służbę wojsk okupacyjnych na zajętych terenach Ukrainy.
– Rosja jest praktycznie na 90 proc. gotowa do aktywnych działań zbrojnych przeciw Ukrainie. Inna sprawa, kiedy się one zaczną i czy w ogóle. To pytanie do polityków – podsumował sytuację ukraiński ekspert, pułkownik Iwan Jakubec.