Wszystko z powodu sobotniego rajdu armii kolumbijskiej, która zapuściła się na terytorium Ekwadoru, by zniszczyć znajdujący się tam obóz terrorystów z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii, i zabiła Raula Reyesa, uważanego za postać numer dwa w tej marksistowskiej partyzantce.
Kolumbia próbuje rozładować sytuację. – Też moglibyśmy ogłosić mobilizację wojsk, ale nie widzimy takiej potrzeby – powiedział minister obrony Juan Manuel Santos. Bogota twierdzi, że prezydent Ekwadoru Rafael Correa zawarł kompromis z FARC, by móc odegrać rolę mediatora podczas ewentualnej wymiany uprowadzonych przez nie zakładników na więzionych terrorystów. FARC od lat mają w Wenezueli i Ekwadorze bazy, w których znajdują schronienie podczas ofensywy wojsk kolumbijskich. Według ekspertów sytuacja jest wybuchowa. Konflikt z FARC przekształca się w problem międzynarodowy.