Korea Północna od lat korzysta z pomocy gospodarczej Chin, które wolą reanimować ubogiego sąsiada, niż pozwolić na jego upadek i chaos u swych granic. Tym razem chodzi jednak o wyjątkowo duże pieniądze. Jak podaje południowokoreańska agencja prasowa Yonhap, Chińczycy zamierzają wybudować drogi, porty i inne elementy infrastruktury o łącznej wartości około 10 miliardów dolarów. To około 40 proc. PKB Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej.
– Wszystkie kontrakty są już praktycznie gotowe – powiedział Yonhapowi anonimowy urzędnik południowokoreański zajmujący się sprawami Północy. Ich podpisanie planowane jest na połowę marca. Większość nakładów pochodzić ma z kasy państwowego Banku Chin.
Wiadomość o „bratniej pomocy” zbiegła się z zakończeniem misji szefa departamentu międzynarodowego Komunistycznej Partii Chin Wanga Jiarui w Phenianie. Wang, który spotkał się m.in. z samym Drogim Przywódcą Kim Dzong Ilem, omówił ponoć szczegóły inwestycji ze stroną koreańską. Po jego powrocie do Pekinu władze opublikowały komunikat, z którego wynika, że Koreańczycy zadeklarowali gotowość powrotu do negocjacji w sprawie swego programu nuklearnego.
Kim osobiście zapewnił ponoć o przywiązaniu do idei „Półwyspu Koreańskiego wolnego od broni atomowej”.
W tym samym czasie w Pekinie przebywał główny północnokoreański negocjator Kim Kie Gwan. Chińskie media podały, że omawiał on ze swoimi gospodarzami warunki, na jakich Phenian gotów jest powrócić do rozmów sześciostronnych (z udziałem USA, Chin, Rosji, Korei Południowej i Japonii). Korea Północna wycofała się z nich w kwietniu zeszłego roku, by wkrótce potem przeprowadzić podziemną próbę nuklearną. Od tamtej pory sprawa programu nuklearnego, którego wstrzymania żąda Waszyngton, stoi w martwym punkcie. Nałożone przez ONZ na Koreę sankcje nie przyniosły większego rezultatu – głównie z powodu ograniczenia ich mocy przez Chiny.