Na jej mocy więzienia opuścić miało ok. 7 tys. skazanych, którzy odbywają karę nie większą niż 5 lat, albo którzy osiągnęli wiek 75 lat. Wstrzymane mają zostać także postępowania toczące się ponad osiem lat. Jeśli jednak dodać do tego dodać osoby, którym anulowano wyroki w zawieszeniu to z dobrodziejstwa amnestii skorzysta łącznie ponad 30 tys. osób.
Większość zwolnionych z zakładów karnych już znalazła się na wolności (do soboty ok. 5 tys.). Problem w tym, że wielu ze nich natychmiast weszło w konflikt z prawem, czego przejawem jest zauważalny w ostatnich dniach wzrost ilości przestępstw, zwłaszcza kradzieży i włamań. Kilkunastu zwolnionych wróciło za kratki w ciągu pierwszych 12 godzin wolności.
Czechów bulwersuje także to, ze amnestia objęła także organizatorów oszustw i piramid finansowych. Na wolność wyszli np. zarządzający funduszem inwestycyjnym „Trend", których skazano nie tylko za oszustwa ale również za udział w wielkiej aferze korupcyjnej. Razem z nimi karę anulowano menedżerom banku Union, którzy nie wypłacili pieniędzy ponad 120 tys. depozytariuszy.
Czesi są oburzeni faktem, że śledztwa w tych głośnych sprawach trwały latami angażując setki funkcjonariuszy policji, prokuratury i izby obrachunkowej (NIK). Do poniedziałku pod petycją protestacyjną przeciwko amnestii podpisało się ponad 220 tys. Czechów.
Według sond internetowych przeprowadzanych przez czeskie media 80-85 proc. obywateli krytycznie ocenia decyzję Klausa podjętą na kilka tygodni przed zakończeniem jego kadencji na Hradzie. To co miało być humanitarnym gestem z okazji 20. rocznicy powstania państwa czeskiego oceniane jest raczej jako próba ratowania nie najwyższej popularności odchodzącej głowy państwa.