Kiełbasa wciąż nazywa się Tarybine (po litewsku "Radziecka"), a napój "Ot winta!" ("Z gwinta!"), nazwany tak po rosyjsku, a nie po litewsku, przy czym na etykiecie znalazł się nieużywany obecnie nigdzie znak jakości z czasów ZSRR.
Być może nikt by się "Radziecką" nie przejął, gdyby nie wielka akcja promocyjna ("dwie w cenie jednej") zaplanowana tak, by wzmożona sprzedaż ruszyła 13 grudnia. A jest to na Litwie Dzień Obrońców Ojczyzny 13 stycznia 1991 r. kilkanaście osób zginęło, gdy wojska radzieckie szturmowały wieżę telewizyjną w Wilnie. Kierownictwo Maximy obiecało usunąć kiełbasę i napój w minioną niedzielę, czyli właśnie 13 stycznia, ale tego dnia sprzedaż trwała w najlepsze, wędlina kosztowała o 25 proc. taniej niż przedtem, tańszy był też napój. Przedstawiciele supermarketów dowodzili, że ich nazwy wcale nie naruszają przepisów, zabraniających używania symboliki komunistycznej podał portal Delfi.
Ale Maxima postanowiła w końcu przeprosić zbulwersowanych klientów. Prosimy o wybaczenie tych, których uraziły nazwy naszych produktów mówiła Olga Malaszkiaviciene, przedstawicielka firmy.
W poniedziałek znów interweniowali politycy, w tym działacz partii konserwatywnej Kestutis Masiulis. "Nazwa jest jawną aluzją do sowieckiej przeszłości, a ten okres naszej historii był bardzo złożony i dla niejednego mieszkańca Litwy oznaczał śmierć, tortury, zsyłki, ból i łzy. W 1941 roku w ciągu jednego tygodnia zesłano 17,5 tysiąca ludzi. Podczas pierwszego roku sowieckiej okupacji 23 tysiąca ludzi zostało zabitych, wsadzonych do więzień lub zesłanych" napisał. I podkreślił, że o ile w Niemczech trudno sobie wyobrazić "Kiełbaski Narodowsocjalistyczne", tak na Litwie nie powinno być kiełbasy "Sowieckiej".
Na razie jego list nie przyniósł efektu.