W stolicy Portugalii nie widać jeszcze kordonów policji ani wojskowych śmigłowców, które będą chronić prezydentów i premierów. Pojawią się dopiero dziś, a szczególną uwagę mają zwracać m.in. na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. – Przeanalizowaliśmy poziom ryzyka i podejmiemy specjalne środki bezpieczeństwa z myślą o niektórych delegacjach. To będzie dotyczyło przedstawicieli Hiszpanii, Włoch, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Polski i Szwecji – powiedział na konferencji prasowej rzecznik policji Pedro Moura.
Polska przyciąga uwagę potencjalnych terrorystów z powodu zaangażowania w Iraku. Ale europejskie media, których wysłannicy przybyli już do Lizbony, interesują się przede wszystkim naszym stanowiskiem w sprawie nowego unijnego traktatu. To już kolejny szczyt, na którym polscy dziennikarze cieszą się takim zainteresowaniem innych mediów. – Zablokują? – to najczęściej zadawane tutaj pytanie.
Lech Kaczyński przyjeżdża z głównym postulatem: wpisania mechanizmu opóźniania unijnych decyzji, tzw. Joaniny, do traktatu. Na razie nie wiadomo, jak kierująca Unią Portugalia zamierza potraktować żądanie, któremu sprzeciwiają się wszystkie pozostałe kraje UE. Ostro protestują też eurodeputowani z głównym krytykiem polskiego rządu, niemieckim socjalistą Martinem Schulzem na czele. – Apeluję do przywódców państw, żeby odrzucili żądania krajów, które już przegłosowano. Tych, które chcą mechanizmu odwlekania unijnych decyzji – oświadczył Schulz, szef drugiej co do wielkości grupy politycznej w Parlamencie Europejskim.
Ostry język Niemca może oznaczać ostre starcie w Lizbonie między Lechem Kaczyńskim a pozostałymi premierami i prezydentami. Ale Manuel Lobo Antunes, minister ds. europejskich w portugalskim rządzie, przekonywał na ostatnim spotkaniu ministrów w Luksemburgu, że będzie porozumienie. Wtórowała mu Anna Fotyga, twierdząc, że to już tylko mały krok. – Jestem wielką optymistką – mówiła szefowa polskiej dyplomacji.
W projekcie traktatu Joanina znajduje się w osobnej deklaracji, która może być w przyszłości zmieniona większością głosów. Polska chciałaby wpisania do protokołu, którego zmiana – tak jak zmiana całego traktatu – wymaga jednomyślności, zwołania konferencji międzyrządowej i ratyfikacji przez wszystkie państwa członkowskie. Na razie mowa jest o dwóch kompromisowych rozwiązaniach: albo mocniejsza deklaracja, z jednomyślnością, albo słabszy protokół, którego zmiana nie wymaga ratyfikacji.