63-letni Andrew McClintock przez 18 lat był sędzią rodzinnym w brytyjskim Sheffield.
W 2005 roku zrezygnował z pracy. Twierdzi, że zmusiła go do tego ustawa z 2002 roku legalizująca nieformalne związki.
Ustawa nie tylko zezwala parom homoseksualnym na adopcję dzieci, ale także zmusza sądy rodzinne do przyznawania im dzieci, które zostały odebrane rodzinom patologicznym. Na to McClintock, wierzący chrześcijanin z czwórką dzieci, nie chciał się zgodzić. W marcu tego roku podał swego pracodawcę do sądu, argumentując, że uniemożliwił mu wykonywanie zawodu, zmuszając do podejmowania decyzji, które są sprzeczne z jego wiarą. Jego zdaniem jest to objaw dyskryminacji chrześcijan. Mimo że proces przegrał, nie zamierza się poddać. Wczoraj odwołał się od wyroku, podając rządowy departament ds. konstytucyjnych do sądu. McClintock jest przekonany, że do jego obowiązków jako sędziego należy dbanie o dobro dzieci. Dobro, którego jego zdaniem nie doznają, będąc pod opieką gejów.
– Z patologicznych rodzin trafiają do par homoseksualnych. Od jednego zła do drugiego – twierdzi. Jego zdaniem dzieci są traktowane przez sądy jak „zwierzęta doświadczalne”. Dlatego chce, aby pozwolono mu prowadzić wyłącznie sprawy sądowe, które nie dotyczą adopcji przez pary homoseksualne. Sąd pracy się na to nie zgodził, ku satysfakcji organizacji gejów. – Sąd podjął słuszną decyzję. Osoby pracujące w służbie publicznej nie powinny mieć wyboru, do których praw chcą się dostosować, a do których nie – mówi „Rz” jeden z rzeczników organizacji Stonewall.
Dlatego też w sądzie apelacyjnym McClintock ma małe szanse na sukces. Kiedy na początku roku rząd przedstawił projekt ustawy zabraniającej chrześcijańskim ośrodkom adopcyjnym dyskryminacji wobec par homoseksualnych, uzyskał poparcie większości parlamentarzystów. A tydzień temu minister sprawiedliwości Jack Straw przedstawił propozycję kar za obrazę gejów.