Warszawa – Berlin: zbliżenie, ale bez przełomu

Miłe słowa, dobra atmosfera, szczery dialog i brak nowych porozumień – tak wyglądała rozmowa Donalda Tuska z Angelą Merkel

Aktualizacja: 12.12.2007 02:28 Publikacja: 12.12.2007 02:09

Warszawa – Berlin: zbliżenie, ale bez przełomu

Foto: Rzeczpospolita

– Myślę, że wszystkie sprawy są na dobrej drodze – tak podsumowała wczoraj niemiecka kanclerz trwającą półtorej godziny rozmowę z polskim premierem. – Uzgodniliśmy, że nie będzie tematów tabu. W kilku sprawach potrzebujemy jeszcze nieco więcej czasu – oświadczył Donald Tusk. Chodzi przede wszystkim o „północną rurę”, jak się wyraził, oraz o plany upamiętnienia przymusowych przesiedleń Niemców. Przywódcy Polski i Niemiec zapowiedzieli dalsze konsultacje na te tematy. – Będziemy zabiegali o pozytywne korekty naszych stanowisk. Niewykluczone, że uda się doprowadzić do sytuacji, w której trzy najbardziej zainteresowane strony będą rozmawiały o tej lub innej wersji gazociągu – wyjaśnił Tusk. Miał na myśli rozmowy polsko-niemiecko-rosyjskie. Angela Merkel nie wykluczyła dyskusji w tym gronie.

Gdy padały te słowa, niemiecki minister gospodarki Michael Glos wprowadzał wicepremiera Waldemara Pawlaka w szczegóły niemieckich propozycji. Nie zdołał go jednak przekonać. – Opowiadamy się za tym, by sprawę potraktować czysto ekonomicznie. Innymi słowy, by zacząć stąpać po ziemi zamiast po dnie Bałtyku – powiedział „Rz” Pawlak. Jego zdaniem gaz z bałtyckiej rury może być prawie dwukrotnie droższy, bo inwestycja pociągnie olbrzymie koszty.

– Kalkulacje wskazują, że budowa po ziemi będzie znacznie tańsza – mówi Pawlak. Będzie się starał przekonać Niemców do projektu nazwanego roboczo Amber, czyli rury, która biegłaby przez państwa bałtyckie i Polskę z pominięciem Białorusi.

Niemcy obstają przy swych koncepcjach. – Sprowadzają się one do przyłączenia Polski do sieci niemieckich gazociągów, co może zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne waszego kraju – powiedział „Rz” Karl Georg Wellmann zajmujący się w CDU kontaktami z Polską. Rozmawiał o tym dzień wcześniej w Warszawie z Pawlakiem, który podobno okazał zainteresowanie.Kanclerz Merkel uznała za interesujący pomysł Tuska dotyczący budowy w Gdańsku muzeum II wojny światowej. Wyjaśniła jednak, że nie może być on alternatywą dla widocznego znaku – rządowego projek-tu upamiętnienia wypędzeń w Berlinie.

Tusk nie protestował. Mówił, że w tej delikatnej sprawie należy posuwać się krok po kroku. Dał jednak do zrozumienia, że w widocznym znaku nie może być miejsca dla „osoby nie do zaakceptowania”. Chodziło o Erikę Steinbach, szefową Związku Wypędzonych. Kanclerz zapowiedziała, że wyśle do Warszawy delegację, której zadaniem będzie wyjaśnienie polskiej stronie szczegółów projektu miejsca pamięci. Berlin nie kryje, że Niemcom bardzo zależy na udziale Polski. Najchętniej widzieliby przedstawicieli naszego kraju w radzie naukowej całego przedsięwzięcia, co umożliwiłoby Polsce wpływanie na jego kształt.

– Sukcesem jest to, że w czasie rozmów ani razu nie padło nazwisko pani Steinbach. Polska opowiada się za tym, by cały ten projekt odpolitycznić, a uhistorycznić – mówił dziennikarzom Władysław Bartoszewski, który towarzyszył Tuskowi w Berlinie. Wyjaśniał, że projekt muzeum w Gdańsku nie jest alternatywą dla widocznego znaku, gdyż będzie dotyczył historii całej II wojny światowej. – Problem polega na tym, że w Niemczech niektórzy uważają, że wojna zaczęła się od jej skutków, jakimi były wysiedlenia – mówił Bartoszewski. Inicjatywa Tuska w sprawie gdańskiego muzeum spotkała się z pozytywnym przyjęciem niemieckich mediów.

Berlin proponuje przyłączenie Polski do sieci niemieckich gazociągów

„Czy to muzeum powstanie w Gdańsku, Warszawie, Wrocławiu czy Berlinie jest sprawą drugorzędną. Najważniejsze jest to, że Tusk buduje most dla niemieckiego rządu... Powinien on z niego skorzystać” – pisał „Tagesspiegel”. W podobny sposób ocenił propozycję Donalda Tuska „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. „Polski rząd nie kieruje się już odruchem obronnym wobec idei upamiętnienia losów wypędzonych, lecz przedstawia własną koncepcję. Nie polega ona na negowaniu wypędzenia” – pisał dziennik, który nie krył w przeszłości sympatii dla planów upamiętnienia w Berlinie ofiar przymusowych przesiedleń.

Premier Donald Tusk nie domagał się wczoraj w stanowczy sposób od rządu niemieckiego przejęcia odpowiedzialności za ewentualne skutki finansowe roszczeń majątkowych Powiernictwa Pruskiego, co proponował w niedawnym wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung“. Z satysfakcją przyjął wyjaśnienia kanclerz Angeli Merkel, że nie Niemcy nie zgłaszają żadnych roszczeń wobec Polski, a pozwy Powiernictwa są bezzasadne. Słowa te odnosiły się także do wypowiedzi szefa Narodowo- -Demokratycznej Partii Niemiec (NPD) Udo Voigta, który w wywiadzie dla irańskiej telewizji zażądał zwrotu dawnych niemieckich ziem. Rzecz odkryła jedna z niemieckich stacji telewizyjnych. „Jedna trzecia niemieckiego terytorium znajduje się pod polską administracją. Niemcy zostały ich pozbawione wbrew prawu międzynarodowemu” – powiedział Voigt. Twierdził również, że w Auschwitz zginęło 340 tysięcy Żydów, „a nie żadne 6 milionów”. Kanclerz Angela Merkel uznała to za negowanie Holokaustu . – Przyznajemy się do naszej odpowiedzialności. Taka jest niemiecka racja stanu – powiedziała. Zdaniem Tuska wypowiedzi radykałów, takie jak słowa Udo Voigta, są przejawem „marginalnej choroby”. Premier zalecił „ przykładanie właściwej miary do pewnych wydarzeń”.

Niemcy nie są gotowe pójść o krok do przodu

Marek Cichocki - ekspert w dziedzinie stosunków polsko-niemieckich

Rz: Widzi pan jakieś różnice w podejściu rządu do spornych kwestii z Niemcami?

Marek Cichocki: Na razie dostrzegam tylko retoryczny wysiłek, by pokazać, że polityka wobec Niemiec ma być prowadzona w innym stylu. Zawsze uważałem, że w stosunkach polsko-niemieckich mamy do czynienia z obiektywnymi problemami, które nie są rozwiązywane, które narastają i niezależnie od tego, kto w Polsce będzie rządził, wcześniej czy później się z nimi zderzy.

Jakie znaczenie ma to, że kanclerz Merkel powtórzyła, iż roszczenia wobec Polski są bezzasadne?

Traktuję to jako podtrzymanie dotychczasowego stanowiska, które jest prezentowane przez rząd federalny od 2004 roku, kiedy to samo mówił kanclerz Gerhard Schröder. Ale widać, że Niemcy nie są gotowe pójść o krok do przodu. Także w Niemczech można spotkać opinie, że rząd zachowuje się bardzo pasywnie wobec tego problemu, czekając, aż sam się rozwiąże. Tak, jakby nie brał pod uwagę politycznych konsekwencji takiego postępowania dla wzajemnych stosunków.

Czym miałby być ten krok do przodu?

Chodzi o skonkretyzowanie niemieckich deklaracji. Ale nie widzę oznak chęci wyjścia poza słowne zapewnienia.

Premier zaproponował własną koncepcję obiektu upamiętniającego drugą wojnę światową. Czy pomysł o przekonaniu Niemców, by zrezygnowali z widocznego znaku, ma szanse powodzenia?

Oceniam propozycję premiera bardzo pozytywnie. Wyrasta ona z dyskusji, która w Polsce toczy się od dłuższego czasu. Ludzie, którym zależy na dobrych stosunkach polsko-niemieckich, uważają, że potrzebne są nam konkretne działania, które pozwolą zbudować kulturę pamięci w Europie obejmującą całe wydarzenia XX wieku, zarówno totalitaryzm hitlerowski i komunistyczny, jak i problem drugiej wojny światowej. Jest to konieczne nie tylko dla dobra stosunków polsko-niemieckich, ale dla całego regionu. Widać jednak, że będzie bardzo trudno przekonać stronę niemiecką. Politycy chadeccy – ale nie tylko – są przywiązani do koncepcji widocznego znaku, nie będą chcieli jej zmienić.

Od niemieckich dyplomatów można usłyszeć, że gdyby nie zmarnowano ostatnich dwóch lat, centrum mogłoby stanąć we Wrocławiu.

Strona niemiecka, kiedy nie chce ustąpić, często mówi, że to jest bardzo dobra propozycja, tylko że przychodzi za późno. Rząd niemiecki ma bardzo sprecyzowany pogląd na widoczny znak, podporządkowany wewnętrznej polityce. Jest on realizowany niezwykle konsekwentnie. Obawiam się, że tak pozostanie.

A kompromis w sprawie gazociągu północnego?

Gazociąg narusza bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowo-Wschodniej. Rozwiązaniem mogłoby być zaangażowanie się Niemiec w dywersyfikację źródeł dostaw energii do UE, a także osłabienie rosyjskiego monopolu na dostawy do Europy.

—rozmawiał Wojciech Lorenz

Kaczyński nie usłyszałby tego, co Donald Tusk

Kai Olaf Lang - ekspert niemieckiej fundacji Nauka i Polityka

Rz: Z czym polski premier wyjechał z Berlina? Wygląda na to, że niemiecki rząd nie przedstawił nowych propozycji rozwiązania drażliwych spraw.

Kai Olaf Lang: Nie można powiedzieć, że Donald Tusk wraca z niczym. Rysuje się wyraźnie możliwość zbliżenia w sporze o upamiętnienie wypędzeń poprzez równoległą realizację pomysłu muzeum II wojny światowej w Gdańsku oraz niemieckiego projektu widocznego znaku. Nie ma przełomu w sprawie gazociągu północnego, ale niczego takiego nie należało oczekiwać. Niemcy sondują nadal gotowość nowych polskich władz do porozumienia. Mamy jednak do czynienia z nową jakością we wzajemnych relacjach. Niemieckie propozycje nie są z góry odrzucane, jak to się działo za czasów poprzedniego rządu. Pojawiają się też nowe inicjatywy, jak choćby muzeum w Gdańsku

Nie zastąpi ono jednak widocznego znaku, jak chciałby Tusk.

Jest to mimo wszystko ciekawa inicjatywa dająca Polsce gwarancję, że sprawa wypędzeń nie będzie przedstawiana w oderwaniu od kontekstu historycznego. Niemcy deklarują gotowość współpracy w ramach Europejskiej Sieci „Pamięć i Solidarność”. Godzi się na to Polska, co świadczy o elastyczności nowego rządu.

Czy Niemcy nie oferują Polsce za mało jak na nowy początek w kontaktach polsko-niemieckich?

Nie ma już takiej euforii, jak bezpośrednio po wyborach w Polsce. Niemcy zdają sobie również sprawę, że panuje u was konsensus w wielu sprawach polityki zagranicznej. Na razie nie chodzi więc zasadniczo o meritum, ale o ton i atmosferę wzajemnych kontaktów. Powiem tak: gdyby to były polski premier był w Berlinie, nie usłyszałby od Angeli Merkel takich słów jak Donald Tusk. To jest postęp, chociaż zapewne niespektakularny. Nie są nim także propozycje regularnych konsultacji międzyrządowych czy opracowa- nia wspólnego podręcznika historii. Istotne są jednak deklaracje Berlina, że Niemcy nie uczynią niczego, co byłoby skierowane przeciwko Polsce. Tusk przyjął takie zapewnienia, na co nie zdobyłby się nigdy Jarosław Kaczyński.

Niemcy składali takie same deklaracje, gdy powstawał rosyjsko- -niemiecki projekt gazociągu północnego. Gdzie ta różnica?

Niemcy wychodzą z założenia, że jest to projekt korzystny i konieczny. Niemieckie firmy nie mają zamiaru się z niego wycofywać. Nawet jeżeli Warszawa jest zdania, że istnienia tego gazociągu nie da się pogodzić z polską racją stanu. Godna odnotowania jest gotowość Niemiec do zrekom- pensowania Polsce wynikających stąd niedogodności. Chodzi o zwiększenie stopnia bezpieczeństwa energetycznego Polski przez przy- łączenie jej do sieci niemieckich gazociągów czy magazynów gazu. Pozostaje jeszcze do uzgodnienia, kto za to zapłaci. Jest to jednak znacznie więcej, niż gdyby Niemcy realizowali ten projekt, nie oferując Polsce niczego.

—rozmawiał Piotr Jendroszczyk

Gesty, obietnice, deklaracje

9 – 14 listopada 1989 r.

– wizyta Helmuta Kohla w Polsce. Kanclerz Niemiec wraz z premierem Tadeuszem Mazowieckim uczestniczy w mszy pojednania w Krzyżowej. Dochodzi do podpisania deklaracji o stosunkach polsko-niemieckich, umowy o dwustronnej współpracy oraz umowy o gwarancjach dla niemieckiej mniejszości narodowej w Polsce. Rok później zostaje podpisany traktat między zjednoczonymi Niemcami a Polską potwierdzający granice na Odrze i Nysie.

Czerwiec 1991 r.

– podpisanie traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Początek nowego etapu w stosunkach polsko-niemieckich. Powstaje Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie, która ma wypłacić polskim ofiarom III Rzeszy odszkodowania. Niemcy przekazują na ten cel ponad 500 mln marek. Wypłaty ruszą jednak dopiero 11 lat później, w 2002 r.

Lipiec 1995 r.

– kanclerz Kohl, entuzjastycznie witany w Warszawie, obiecuje, że Polska zostanie członkiem UE i NATO jeszcze przed 2000 r.

29 kwietnia 1999 r.

– w Gdańsku prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski spotyka się kanclerzem Niemiec Gerhardem Schröderem, który podkreśla, że Niemcom zależy na współpracy z Polską. Deklaruje, że Polska powinna wstąpić do UE w 2004 r. Listopad 2002 r. – prezydent Kwaśniewski zabiega w Berlinie o poparcie dla przystąpienia Polski do Unii. Kanclerz Schröder ponownie obiecuje, że Polska wejdzie do Wspólnoty w pierwszej grupie państw.

2003 r.

– Aleksander Kwaśniewski i prezydent Niemiec Johannes Rau podejmują próbę rozwiązania konfliktu o Centrum przeciwko Wypędzeniom. Wydają oświadczenie, w którym wzywają do europejskiego dialogu na temat wypędzeń i ucieczek. Dwa lata później powstaje Europejska Sieć „Pamięć i Solidarność”.

8 – 9 marca 2006 r.

– spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel. Po rozmowach rysuje się kompromis wokół budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom. Merkel i Kaczyński oświadczają jednogłośnie, że podstawą upamiętnienia wypędzeń powinna być Europejska Sieć „Pamięć i Solidarność”. Brak kompromisu w sprawie budowy gazociągu północnego oraz sporu o roszczenia niemieckich wypędzonych. —ryb

– Myślę, że wszystkie sprawy są na dobrej drodze – tak podsumowała wczoraj niemiecka kanclerz trwającą półtorej godziny rozmowę z polskim premierem. – Uzgodniliśmy, że nie będzie tematów tabu. W kilku sprawach potrzebujemy jeszcze nieco więcej czasu – oświadczył Donald Tusk. Chodzi przede wszystkim o „północną rurę”, jak się wyraził, oraz o plany upamiętnienia przymusowych przesiedleń Niemców. Przywódcy Polski i Niemiec zapowiedzieli dalsze konsultacje na te tematy. – Będziemy zabiegali o pozytywne korekty naszych stanowisk. Niewykluczone, że uda się doprowadzić do sytuacji, w której trzy najbardziej zainteresowane strony będą rozmawiały o tej lub innej wersji gazociągu – wyjaśnił Tusk. Miał na myśli rozmowy polsko-niemiecko-rosyjskie. Angela Merkel nie wykluczyła dyskusji w tym gronie.

Pozostało 94% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1015
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Świat
Incydent na Morzu Bałtyckim. Załoga rosyjskiego statku wystrzeliła racę w stronę śmigłowca Bundeswehry
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1014
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1013
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1011
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska