Warszawa jest pierwszą zachodnią stolicą, którą Siergiej Ławrow odwiedza od czasu wybuchu rosyjskiego konfliktu z Gruzją. Szef rosyjskiej dyplomacji przyleciał do Warszawy wczoraj wieczorem. Dziś ma rozmawiać z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim i premierem Donaldem Tuskiem. Obaj zapowiadali, że rozmowy będą twarde.
– Chcemy się przede wszystkim dowiedzieć, czy sprawa Gruzji była odosobnionym przypadkiem, czy też Rosja wprowadza nowe reguły gry – mówi „Rz” polski dyplomata.
MSZ od dawna przygotowywał się do wizyty. Jej termin ustalono w lutym, po powrocie premiera Tuska z rozmów w Moskwie. Od tamtej pory wiele się jednak zmieniło. Polska ostro krytykowała Moskwę za działania na Kaukazie i domagała się zdecydowanej reakcji ze strony Unii. Rząd w Warszawie podpisał też umowę z USA w sprawie tarczy antyrakietowej. Zdaniem naszych dyplomatów to, że wizyty nie odwołano, ma znaczenie symboliczne i jest dyplomatycznym sukcesem Polski.
– Taka wizyta po okresie ogromnego napięcia we wzajemnych relacjach to dowód, że Rosja już nie traktuje Polski jako swojej strefy wpływów. Staliśmy się dla niej normalnym zachodnim krajem, z którym należy rozmawiać – mówi „Rz” wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf.
Inni nasi rozmówcy również twierdzą, że Polska może wreszcie rozmawiać z Rosją jak równy z równym. Kryzys na Kaukazie wzmocnił bowiem pozycję Polski, która była orędownikiem Gruzji w UE i NATO. Dlatego premier Tusk i minister Sikorski zamiast zajmować się problemami w relacjach dwustronnych skupią się na sprawach strategicznych: przyszłości Kaukazu i bezpieczeństwie energetycznym. Problemy dwustronne, takie jak odblokowanie żeglugi po Cieśninie Pilawskiej czy wyjaśnienie sprawy własności naszej ambasady w Moskwie, zejdą na dalszy plan.