Estoński sąd ukarze rosyjskich nacjonalistów

Organizatorom masowych zamieszek w Tallinie grozi do 5 lat pozbawienia wolności

Publikacja: 04.11.2008 03:22

Estoński sąd wznowił proces obrońców pomnika żołnierza sowieckiego, którzy w 2007 r. wywołali masowe rozruchy na ulicach Tallina. Są nimi liderzy rosyjskiego ruchu społecznego Nocny Patrol: Dmitrij Linter, Maksim Rewa i Dmitrij Kleński oraz młodzieżówki Nasi w Estonii Mark Siryk.

„Oskarżonym grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Wyrok może zapaść na początku przyszłego roku” – podał estoński portal informacyjny Delfi. Zdaniem ekspertów w Tallinie proces ma podłoże polityczne i jest bardzo ważny dla Estończyków. – Zamieszki nie wybuchły w kwietniu zeszłego roku spontanicznie. Były bardzo dobrze zorganizowane przez Moskwę i rosyjskich liderów w Estonii, którzy teraz właśnie stoją przed sądem – mówi „Rz” Vahur Made, wiceszef Estońskiej Akademii Dyplomatycznej. Ma 37 lat i – jak zapewnia – czegoś takiego w życiu nie widział. – Nawet w 1991 roku, gdy Estonia odzyskała niepodległość, nie doszło do takich zajść – przyznaje Vahur Made.

Decyzja władz w Tallinie o ekshumacji grobów obok pomnika żołnierza sowieckiego (jeden z nielicznych monumentów symbolizujących komunistyczną ideologię w tym kraju) i przeniesieniu go na cmentarz wojskowy wywołała falę oburzenia i niesłychanych aktów wandalizmu. Rozruchom towarzyszyły rabunki, podpalenia i niszczenie mienia. Jedna osoba zginęła, a rnnych zostało 50 osób. Ponad tysiąc trafiło do aresztów.

Wczoraj estońscy sędziowie zapoznawali się z materiałami dowodowymi. Są to między innymi rozmowy telefoniczne Dmitrija Lintera z dziennikarzami i aktywistami Nocnego Patrolu oraz publikacje z konferencji organizowanych przez Dmitrija Kleńskiego.

Sprawa pomnika spowodowała pogorszenie stosunków między Tallinem i Moskwą. Rosyjscy politycy apelowali do Kremla o zerwanie stosunków dyplomatycznych z Estonią. Komuniści żądali zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych. Czy taki stan utrzymał się do dziś?

Reklama
Reklama

– Stosunki między naszymi krajami nie mogą ulec zmianie. Decyzja leży w rękach Moskwy – przyznaje Made.

Dodaje jednak, że do Estonii przyjeżdża coraz więcej rosyjskich turystów. – To znak, że nie czują się zagrożeni – mówi. Twierdzi także, że przeniesienie pomnika na cmentarz wojskowy nie zniechęciło Rosjan do jego odwiedzania. 9 maja nadal przychodzą i przynoszą kwiaty.

[i]Estoński portal informacyjny Delfi [link=http://www.delfi.ee]www.delfi.ee[/link][/i]

Estoński sąd wznowił proces obrońców pomnika żołnierza sowieckiego, którzy w 2007 r. wywołali masowe rozruchy na ulicach Tallina. Są nimi liderzy rosyjskiego ruchu społecznego Nocny Patrol: Dmitrij Linter, Maksim Rewa i Dmitrij Kleński oraz młodzieżówki Nasi w Estonii Mark Siryk.

„Oskarżonym grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Wyrok może zapaść na początku przyszłego roku” – podał estoński portal informacyjny Delfi. Zdaniem ekspertów w Tallinie proces ma podłoże polityczne i jest bardzo ważny dla Estończyków. – Zamieszki nie wybuchły w kwietniu zeszłego roku spontanicznie. Były bardzo dobrze zorganizowane przez Moskwę i rosyjskich liderów w Estonii, którzy teraz właśnie stoją przed sądem – mówi „Rz” Vahur Made, wiceszef Estońskiej Akademii Dyplomatycznej. Ma 37 lat i – jak zapewnia – czegoś takiego w życiu nie widział. – Nawet w 1991 roku, gdy Estonia odzyskała niepodległość, nie doszło do takich zajść – przyznaje Vahur Made.

Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1235
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1234
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1233
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1232
Świat
Podcast „Rzecz w tym”: Dlaczego Czesi nagle zakochali się w Polsce?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama