– W burdelu jest o wiele bezpieczniej niż w szpitalu – cieszy się Jenna, jedna z pięciu pielęgniarek, które ostatnio podjęły decyzję o zmianie pracy na najstarszy zawód świata. Jej obserwacje potwierdzają niektóre badania. Wynika z nich, że 45 proc. pielęgniarek w stanie Queensland było narażonych na przemoc ze strony innych pracowników albo pacjentów.

O nowym trendzie napisał dziennik „The Australian”. Jenna nie chce jednak podawać nazwiska, bo ukrywa prawdę o swojej pracy przed własną rodziną. – Zakładam mój strój pielęgniarki i szpitalny identyfikator. Dopiero gdy przychodzę na miejsce, się przebieram. Jest kilka innych dziewczyn, które robią to samo – opowiada.

Eksperci cytowani przez „Brisbane Times” przepowiadają, że w ciągu najbliższego roku liczba prostytutek w stanie Queensland wzrośnie dwukrotnie (obecnie zarejestrowanych jest 3400), m.in. ze względu na rosnące bezrobocie. Z powodu kryzysu pogorszy się też średnia płaca australijskich prostytutek i zmniejszą zyski domów publicznych. – Nie dotyczy to jednak Queensland i Australii Zachodniej, bo w tutejszych kopalniach pracują mężczyźni, którzy zarabiają stosunkowo nieźle. A na dodatek mają niewiele do roboty w czasie wolnym – uważa analityk IBISWorld Ed Butler.

Jenna broni swej decyzji, tłumacząc, że „nie mogła już dłużej pracować w tak stresującym środowisku”. – Miałam za dużo pracy i niską pensję. A każdy mój błąd mógł mieć poważne konsekwencje, ze śmiercią pacjenta włącznie – twierdzi. Skarży się, że po zamachu terrorystycznym na indonezyjskiej wyspie Bali oddziały leczące oparzenia w szpitalach Royal Brisbane i Women’s Brisbane były wyjątkowo obłożone pracą, bo przywieziono bardzo wielu rannych. – Potem lekarze dostali nagrody, a pielęgniarki – ani grosza – opowiada.

Sprawą zbulwersowany jest rząd stanowy. – Stworzyliśmy bezpieczne i wspierające pracowników środowisko dla pielęgniarek – zapewnia minister zdrowia Stephen Robertson. Nie wiadomo więc, czy śladem Jenny i jej czterech koleżanek pójdą kolejne pielęgniarki.