Byłoby dobrze, gdyby podczas przyszłych zmian traktatów UE decyzje Bundestagu i Bundesratu uzupełniało referendum – powiedział cytowany przez „Spiegla” Alexander Dobrindt, sekretarz generalny CSU. Chadecy z Bawarii nie po raz pierwszy zgłaszają tego rodzaju postulaty odrzucane przez kanclerz Angelę Merkel i kierowaną przez nią siostrzaną CDU. Tym razem jednak muszą zostać wysłuchani, gdyż Bundestag debatować będzie pod koniec sierpnia nad zmianą tzw. ustawy kompetencyjnej.
Reguluje ona zakres uprawnień rządu i parlamentu w sprawach akceptacji prawa unijnego. Ustawę tę Trybunał Konstytucyjny uznał za sprzeczną z ustawą zasadniczą RFN i dopiero po jej nowelizacji otwarta zostanie droga do zakończenia w Niemczech procesu ratyfikacji traktatu lizbońskiego. – Wypowiedzi członków CSU są jedynie pierwszymi przemyśleniami w ramach naszego ugrupowania – oświadczył Peter Ramsauer, szef grupy CSU w Bundestagu w rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS). Zdaniem gazety usiłuje on „pohamować” swych partyjnych kolegów, aby nie zagrozili ratyfikacji traktatu.
Na takie niebezpieczeństwo zwraca uwagę „Spiegel”, przyznając, że twarde żądania CSU mogą zachwiać „ambitnym harmonogramem nowelizacji ustawy kompetencyjnej”. – Nie można wykluczyć, że CSU chodzi o wprowadzenie systemu duńskiego, zakładającego, że rząd przed niemal wszystkimi decyzjami na forum UE musi uzyskać uprzednio zgodę parlamentu – powiedziała „Rz” Ulrike Guerot, kierująca berlińskim oddziałem European Council on Foreign Relations.
Stanowisko części bawarskich posłów krytykują przedstawiciele SPD, domagając się od kanclerz Merkel, aby trzymała swych sojuszników w ryzach. – CSU musi uważać, aby nie zagrozić całemu traktatowi lizbońskiemu – powiedział FAS, Elmar Brok, eurodeputowany CDU.