Formalnie rzecz biorąc, Teheran miał do północy czas na ustosunkowanie się do opracowanego przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) pomysłu wspieranego przez trzy kraje. Gdy oddawaliśmy to wydanie „Rz” do druku, odpowiedzi z Iranu jeszcze nie było.
Największe obawy budzi rozbudowa przez Iran zakładów wzbogacających uran. Mogą one bowiem w przyszłości posłużyć do wyprodukowania bomby atomowej. I dlatego MAEA wypracowała plan wywiezienia większości irańskiego uranu, a następnie jego wzbogacenia i przygotowania do wykorzystania jako paliwa dla reaktora w Teheranie. W ten sposób będzie on mógł zostać użyty tylko do celów pokojowych.
– Zgodziliśmy się na te propozycje – mówił szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow. To Rosja miałaby przejąć irański uran i go wzbogacić. Rzecznik francuskiego MSZ Bernard Valero potwierdził natomiast, że jego kraj gotów jest przejmować z Rosji wzbogacony uran i przerabiać go na pręty paliwowe. Także Stany Zjednoczone wyraziły na ten plan zgodę.
Rozmowy w tej sprawie trwały przez trzy dni w Wiedniu – i zakończone zostały w środę przyjęciem propozycji porozumienia. Teheran miałby oddać 1100 kg uranu – około 70 proc. swego stanu posiadania. Do wyprodukowania bomby jądrowej potrzeba właśnie tony tego materiału. Według szacunków amerykańskich oraz izraelskich ekspertów Teheran mógłby być w stanie wytworzyć taką bombę pomiędzy 2010 i 2015 rokiem. Pomysł trójki napotkał opór w Iranie, oznacza bowiem osłabienie kontroli Teheranu nad zasobami uranu.
Jako pierwszy wypowiedział się wiceszef parlamentu Mohammad Reza Bahonar, który odrzucił cały projekt. Nie było jasne, czy Bahonar odzwierciedla opinie rządowe. Później pojawiły się krytyczne wypowiedzi w irańskiej telewizji. Zacytowała ona członka zespołu negocjacyjnego, który mówił, że jego kraj „jest zainteresowany zakupem paliwa do reaktora w Teheranie”. Być może oznaczałoby to zakończenie procesu wzbogacania – ale cały uran pozostałby w Iranie. Wiadomo, że rząd obawia się negatywnej reakcji antyzachodnich jastrzębi, jeśli łatwo zgodzi się na jego oddanie.