Dzięki niemu Łotysze dowiedzieli się, ile zarabiają politycy, szefowie państwowych firm i menedżerowie. Neo natychmiast został okrzyknięty Robin Hoodem, a nawet bohaterem narodowym.
Kim jest? To 31-letni Ilmars Polkans, który na Uniwersytecie Łotewskim zajmuje się badaniem sztucznej inteligencji. W środę trafił w ręce policji, ale już w czwartek został wypuszczony. Kilka godzin po tym, gdy w jego obronie na ulice Rygi wyszły setki ludzi. Łotysze chwycili za kredy i ruszyli pod gmach rządu. „Nie zapomnijcie, kto was wybrał”, „Być inteligentnym i uczciwym to na Łotwie przestępstwo” – to tylko niektóre z napisów, które pojawiły się na chodniku przed budynkiem. Demonstrantów nie zabrakło też przed siedzibą prokuratury generalnej. Tam Łotysze, którzy skrzyknęli się dzięki internetowemu twitterowi, założyli t-shirty z napisem „Nasz wybór to Neo”.
Policja wypuściła hackera, choć grozi mu nawet dziesięć lat więzienia. Stwierdziła jednak, że nie będzie wnioskować o areszt, gdyż Ilamrs przyznał się do przestępstwa, a poza tym wyraził chęć współpracy. „On w pełni przyznaje się do winy, pomagając w ten sposób dochodzeniu” – brzmi oświadczenie policji.
Adwokat Neo zaprzecza jednak, że mężczyzna się przyznał. – Wszystko im opowiedział o tym, co zrobił, ale to nie znaczy, że przyznał się do winy – powiedział Aleksejs Loskutovs.
Neo ujawnił – kontaktując się z dziennikarzami m.in. za pomocą twittera – że urzędnicy państwowi zapowiadali, iż obniżą sobie pensje, a tak naprawdę przyznawali sobie wysokie bonusy. – Chcę ujawnić hipokryzję na wysokich stanowiskach – zapowiadał, a cała Łotwa w napięciu czekała na kolejne rewelacje.