[i]Korespondencja z Waszyngtonu[/i]
Amerykanie przekazali odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Iraku władzom w Bagdadzie. Z tej okazji dzień wcześniej prezydent USA wygłosił z Gabinetu Owalnego drugie w historii swojej prezydentury orędzie do narodu. “Zakończenie irackiej wojny ogłosił bez wielkich fanfar i wielkiego zamieszania” – zauważył Mark Mardell z BBC.
Barack Obama chwalił poświęcenie dzielnych Amerykanów i ich rodzin i zapewniał, że weterani irackiej kampanii nie zostaną zapomniani. Według Mardella w roku, w którym mają się odbyć wybory do Kongresu, dla demokratycznego prezydenta kluczowe jest odpieranie zarzutów prawicy, że nie docenia on armii.
Na przykład Chrisowi Stirewaltowi z Fox News brakowało w orędziu wyraźnego przyznania, że misja w Iraku – której Obama i jego ludzie stanowczo się sprzeciwiali – zakończyła się jednak sukcesem.
Niektórzy prawicowi politycy uważają zaś, że obecny prezydent chce zawłaszczyć sobie sukces George’a W. Busha. Były kandydat republikanów na prezydenta John McCain podkreślił na antenie CBS, że to prezydent Bush, mimo protestów takich ludzi jak Obama, podjął decyzję o wysłaniu większej liczby oddziałów do Iraku, dzięki czemu USA udało się ustabilizować sytuację w tym kraju. – Gdybyśmy zrobili to, czego chciał prezydent Obama, ponieślibyśmy w Iraku porażkę – stwierdził McCain.