Wroga armia stojąca u granic NATO? Mało prawdopodobne – uważa Anders Fogh Rasmussen, sekretarz generalny sojuszu. Organizacja musi się przygotować na inne formy ataku. W piątek w Brukseli na spotkaniu zorganizowanym przez German Marshall Fund szef NATO przedstawił swoją wizję przyszłości sojuszu. Na razie bez szczegółów, bo te muszą zostać uzgodnione z państwami członkowskimi, w tym z Polską. Nowa koncepcja strategiczna zostanie zatwierdzona na szycie NATO, który rozpoczyna się 19 listopada w Lizbonie. Zastąpi ona obecną, pochodzącą z 1999 r. Jak powiedział „Rz” minister obrony Bogdan Klich, „projekt należy ocenić pozytywnie” i zadbać, żeby w negocjacjach mię-
dzy państwami członkowskimi wersja Rasmussena nie została zepsuta. – W części dotyczącej doktryny podkreśla on, że zbiorowe bezpieczeństwo jest najważniejszą funkcją NATO. O to nam chodziło – mówi Klich. Projekt zawiera tzw. plany ewentualnościowe dla państw członkowskich, czyli scenariusze obronne, oraz mówi o ćwiczeniach wojskowych. Mówi też o konieczności współpracy NATO z UE, a to jeden z priorytetów polskiego przewodnictwa w Unii w drugiej połowie 2011 r.
Za najbardziej prawdopodobne zagrożenia dla NATO Rasmussen uznał: terroryzm, cyberataki i ataki na kluczową infrastrukturę dostaw surowców. Mniej będzie klasycznych zagrożeń wojskowych, co wymaga transformacji sojuszu. Wspólna obrona musi zostać unowocześniona, tak aby wojska były gotowe na szybkie przemieszczanie się, a następnie pozostanie w miejscu, z którego płynie zagrożenie. – Mniej inwestycji w siły statyczne i w beton – podsumował Rasmussen.
Zwrócił też uwagę na groźbę cyberataków. – Systemy NATO są atakowane przez hakerów 100 razy dziennie – powiedział.
[wyimek]Mniej inwestycji w siły statyczne i w beton – zapowiada szef sojuszu[/wyimek]