Telewizja al Dżazira wywołała regionalne trzęsienie ziemi. Katarska stacja ogłosiła, że weszła w posiadanie 16 076 tajnych dyplomatycznych dokumentów wymienianych w trójkącie Izrael – Autonomia Palestyńska – USA. Materiały mają pochodzić z lat 2000 – 2010. Wynika z nich, że w zakulisowych negocjacjach Palestyńczycy byli gotowi na znacznie większe ustępstwa, niż przyznawali publicznie.
Władze Autonomii oficjalnie domagają się na przykład oddania im całej, zamieszkanej głównie przez Arabów, Jerozolimy Wschodniej. Tymczasem z dokumentów al Dżaziry wynika, że w maju 2008 roku czołowy palestyński negocjator Ahmed Korei zaproponował Izraelowi, że może zachować niemal wszystkie dzielnice miasta, w których mieszkają żydowscy osadnicy.
– Pierwszy raz w historii składamy wam taką propozycję – miał powiedzieć Korei. – Oferujemy wam największe Yerushalayim w żydowskiej historii – wtórował mu inny palestyński negocjator Saeb Erekat. W zdaniu tym użył hebrajskiej, a nie arabskiej nazwy Jerozolimy (al Kuds).
Palestyńczycy zaproponowali również, żeby święte miejsca na Starym Mieście zostały oddane pod jurysdykcję międzynarodowego komitetu. W jego skład mieliby wejść przedstawiciele Autonomii, Izraela, USA, Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Jordanii. Byłoby to rozwiązanie tymczasowe, obowiązujące do czasu, aż strony konfliktu wynegocjują trwałe rozwiązanie.
Palestyńczycy zrezygnowali również de facto ze swojego sztandarowego postulatu, czyli „prawa do powrotu” dla palestyńskich uchodźców. Chodzi o Arabów (i ich potomków), którzy zostali wypędzeni lub uciekli w 1948 roku z terenów, na których powstał Izrael. Jest ich obecnie około 4,5 miliona.