Zapomniane ofiary Czarnobyla

Przestaliśmy liczyć na państwo – mówią poszkodowani w wyniku największej katastrofy w dziejach ZSRR

Aktualizacja: 26.04.2011 13:59 Publikacja: 26.04.2011 01:27

W Kijowie do pomocy ludziom przystąpiono dopiero 9 maja, dwa tygodnie po katastrofie

W Kijowie do pomocy ludziom przystąpiono dopiero 9 maja, dwa tygodnie po katastrofie

Foto: AP

26 kwietnia 1986 roku Ołeksij Breus, operator czwartego reaktora elektrowni w Czarnobylu, przyjechał do pracy po godzinie 7 rano. Do wybuchu doszło po 1 w nocy. Breus spędził w elektrowni kilka godzin. Dawka napromieniowania, którą otrzymał, wystarczy do postawienia diagnozy „choroba popromienna". Breus, inżynier konstruktor urządzeń jądrowych, takiej diagnozy jednak nie ma.

– 13 maja 1986 roku Michaił Gorbaczow wystąpił w telewizji – wspomina w rozmowie z „Rz" Breus. – Sowiecki przywódca powiedział wówczas, że odnotowano 299 przypadków zachorowań na chorobę popromienną, i zapewnił, że więcej nie będzie. Pewnie dlatego się nie załapałem – ironizuje.

Chude renty

Za zasługi w likwidacji skutków awarii Breus otrzymał medal. Ma III grupę inwalidzką i około 2400 hrywien (900 zł) renty. By prostować sowieckie kłamstwa o Czarnobylu, pisał do amerykańskich gazet. Alarmował o dramatycznej sytuacji, w jakiej się znaleźli napromieniowani, zwani na Ukrainie czarnobylcami.

– Dziś relacje między władzami ukraińskimi a czarnobylcami sprowadzają się do spraw sądowych. Ludzie walczą o renty, które według przepisów powinny być kilkakrotnie wyższe. Niektórym nawet udaje się wygrać – mówi Breus. I dodaje: – Jechałem do elektrowni autobusem. Widziałem z okien zniszczony reaktor i myślałem z przerażeniem: „Po co my tam jedziemy?".

Luba Triszyna mieszkała w 45-tysięcznej Prypeci, oddalonej 3 km od elektrowni. Jej mąż Siergiej przed wybuchem pracował przy ładowaniu paliwa do czwartego reaktora. Gdy doszło do eksplozji, miał wolne, ale postanowił wrócić do pracy. Zajął się chłodzeniem i wentylacją zniszczonego bloku. Zmarł po kilku latach na białaczkę, we własnym domu. Nie chciał iść do szpitala, bo lekarze nie wiedzieli, co mu jest, i nie potrafili go leczyć. Luba leczyła go sama.

– Co się zmieniło po 25 latach? Syn Ołeksij skończył studia. Z trudem znalazł pracę. Rentę po ojcu otrzymywał, gdy studiował. Ale teraz nie przysługują mu żadne ulgi – opowiada „Rz" Triszyna. Kobieta jest na rencie inwalidzkiej. Miesięcznie otrzymuje 780 hrywien (265 zł). Pracuje jako nauczycielka historii w jednym z kijowskich gimnazjów.

– Czy państwo nam pomaga? Już dawno przestałam na nie liczyć. Obiecanych darmowych leków jak nie było, tak nie ma. Lekarze rozkładają ręce – opowiada. Po katastrofie Triszyna wyjechała z Prypeci. Do dziś nie ma odwagi, by wrócić. – Boję się wspomnień – przyznaje. Co myśli o dramacie w japońskiej Fukushimie? – Współczujemy tym ludziom. Przeżyli koszmar, dobrze nam znany.

Za darmo tylko wata

– Czarnobylców zostawiono na pastwę losu. Nie otrzymują obiecanych mieszkań i samochodów. W przeznaczonych dla nich szpitalach za darmo jest już tylko wata – mówi „Rz" Ołeksandr Anyszczenko z oddziału ukraińskiego Związku Czarnobyl w Czernihowie. Organizacja ta walczy o prawa poszkodowanych w wyniku katastrofy. Według jej działaczy „działania rządu w tej sprawie to ludobójstwo". Przypominają oni, że wydatki na leczenie uczestników likwidacji skutków wybuchu od 1999 roku zmniejszyły się dwudziestokrotnie.

– Przeciętna emerytura czarnobylca to tysiąc hrywien (ponad 300 zł). Na operację wady serca trzeba zaś wydać 25 tysięcy. Skąd wziąć takie pieniądze? – pyta Anyszczenko. – Służyłem w jednostce wojskowej w obwodzie żytomierskim. Dzień eksplozji pamiętam jak dziś.

Obwód żytomierski jest jednym z tych, które najbardziej ucierpiały. Został uznany za strefę zanieczyszczoną i miał być wysiedlony. Ale nie został. Mieszka tam półtora miliona osób. 300 tysięcy z nich to poszkodowani w wyniku katastrofy. 10 tysięcy – uczestnicy akcji ratunkowej. Władze obwodu skarżą się, że rząd nie daje pieniędzy na ich leczenie. Szefowie organizacji czarnobylskich twierdzą, że władze ukraińskie zamierzają rozwiązać problem zanieczyszczonych stref „jednym cięciem". Likwidując je. – A z Czarnobyla utworzyć atrakcję turystyczną. Atrakcję zbudowaną na nieszczęściu – mówi Anyszczenko.

Miejsce na cmentarzu

W Zaporożu uczestnikom usuwania skutków awarii przyznano darmowe miejsca na cmentarzu. Władze dały im działkę na 150 mogił. Rodziny zaoszczędzą w ten sposób po  1500 hrywien (500 zł). Miejsce nazwano Aleją Chwały.

Po 25 latach czarnobylcy twierdzą, że wnioski z katastrofy nie zostały wyciągnięte. A zdecydowana większość Ukraińców boi się powtórki wybuchu reaktora i twierdzi, że Czarnobyl nadal jest niebezpieczny.

 

26 kwietnia 1986 roku Ołeksij Breus, operator czwartego reaktora elektrowni w Czarnobylu, przyjechał do pracy po godzinie 7 rano. Do wybuchu doszło po 1 w nocy. Breus spędził w elektrowni kilka godzin. Dawka napromieniowania, którą otrzymał, wystarczy do postawienia diagnozy „choroba popromienna". Breus, inżynier konstruktor urządzeń jądrowych, takiej diagnozy jednak nie ma.

– 13 maja 1986 roku Michaił Gorbaczow wystąpił w telewizji – wspomina w rozmowie z „Rz" Breus. – Sowiecki przywódca powiedział wówczas, że odnotowano 299 przypadków zachorowań na chorobę popromienną, i zapewnił, że więcej nie będzie. Pewnie dlatego się nie załapałem – ironizuje.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 817
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 816
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 814
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 813
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 812
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?