W PE Buzka zastąpi Schulz?

Lider socjalistów powinien zostać szefem PE w styczniu 2012 roku. To efekt wielkiej niemiecko-niemieckiej koalicji

Publikacja: 09.06.2011 03:19

Martin Schulz i Jerzy Buzek (na drugim planie Belg Guy Verhofstadt, przewodniczący grupy liberalnej

Martin Schulz i Jerzy Buzek (na drugim planie Belg Guy Verhofstadt, przewodniczący grupy liberalnej w PE): różni ich wszystko (fot. OLIVIER HOSLET)

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Brukseli

Od Jerzego Buzka różni go wszystko: wiek, zawód, narodowość, doświadczenia historyczne i polityczne, poglądy i temperament. Niemiecki socjalista, księgarz, młodszy od byłego polskiego premiera o 15 lat, bez żadnego doświadczenia i stanowisk w polityce krajowej, znany z wybuchowego temperamentu i ogromnych ambicji, ma szansę zostać następcą Polaka na stanowisku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

Kompromisowy podział kadencji

Pierwszy  raz oficjalnie (w wywiadzie dla luksemburskiego dziennika) Martin Schulz powiedział, że będzie się ubiegał na jesieni o nominację swojej frakcji socjaldemokratycznej.

– Musiałoby dojść do wybuchu atomowego, żeby jej nie uzyskał – mówi "Rz" eurodeputowany Marek Siwiec, partyjny kolega Schulza. Niemiec od 2004 roku stoi na czele drugiej co do wielkości grupy politycznej w europarlamencie. Jest współtwórcą niemiecko-niemieckiego porozumienia o wielkiej koalicji z chadekami (w obu grupach Niemcy są najsilniejsi), która w wymiarze symbolicznym obejmuje podział kadencji szefa PE. W latach 2004 – 2009 przez pierwsze 2,5 roku rządził hiszpański socjalista Josep Borrell, zastąpił go potem niemiecki chadek Hans Gert Pöttering. W obecnej kadencji pierwsze 2,5 roku przypadło chadekom – stąd Jerzy Buzek – a w drugiej połowie, czyli od stycznia 2012 roku, umowa przewiduje wybór socjalisty. Gdy umawiano się na poparcie socjalistów dla Buzka, od razu było wiadomo, że jego następcą będzie socjalista i że będzie to Martin Schulz. Chadecy mieli czas, by się oswoić z tą myślą.

Mniejszym grupom w PE niezbyt się podoba taki podział władzy. Ale jedyna frakcja, która ma choćby teoretyczne szanse na naruszenie tego porządku, to liberałowie – trzecia co do liczebności w PE. Zbyt słaba, żeby nawet z poparciem innych mniejszych grup przeforsować własnego kandydata. Ale na tyle mocna i bogata w osobowości polityczne, żeby zamieszać na uporządkowanej scenie PE.

– Wiadomo, że Diana Wallis chciałaby być teraz takim Bronisławem Geremkiem – mówi Siwiec. Wallis to brytyjska liberałka, ostatnio bardzo aktywna podczas prac nad przepisami antykorupcyjnymi dla eurodeputowanych. A nieżyjący już polski polityk był w 2004 roku kandydatem  liberałów  na stanowisko przewodniczącego. Wystąpił przeciwko uzgodnionemu przez socjalistów i chadeków Borrellowi. Dzięki obowiązującej w tym przypadku zasadzie tajnego głosowania osiągnął całkiem niezły wynik, ale zdecydowanie niższy od nieznanego Hiszpana, namaszczonego przez wielką koalicję.

Schulz na pewno jest bardziej znany i kompetentny niż Borrell, ale też zdecydowanie bardziej kontrowersyjny.  – Budzi bardzo silne negatywne emocje. Jest zdecydowanie ideologiczny, co przeszkadza stanowiącej ponad połowę centroprawicy. Jego wybór w tajnym głosowaniu jest wysoce prawdopodobny, ale nie jest pewny. Mogą się podnieść głosy: niech będzie socjalista, ale dlaczego Schulz – uważa Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO.

Siwiec jest przekonany, że Schulz będzie lepszym szefem PE niż Buzek. – Ster przejdzie w bardziej dynamiczne ręce – uważa eurodeputowany SLD. Innego zdania jest Saryusz-Wolski. – Schulzowi trudno będzie sprostać standardom wyznaczonym przez Buzka. Przewodniczącego konsensusu, który raczej łączy niż dzieli. No chyba że się zmieni i wygładzi  ostre kanty – uważa polityk PO.

Wściekłość na pokaz?

Według Siwca  Schulzowi nie zaszkodzi   wybuchowy temperament. – On tylko udaje wściekłość, lubi emocje i debaty – uważa Polak. Często wkracza w debaty wewnętrzne i krytykuje rządy poszczególnych państw. Znane jest jego starcie z  Silviem Berlusconim, w wyniku którego włoski premier powiedział, że Niemiec mógłby grać w filmach rolę kapo. Był zaprzysięgłym wrogiem braci Kaczyńskich i publicznie wzywał do izolowania Polski za wypowiedzi prezydenta o jego poparciu dla kary śmierci. Ostatnio krytykował premiera Węgier.

O ile jednak nadzieje socjalistów związane z Schulzem jako szefem PE są duże, o tyle już ocena jego dokonań na czele grupy politycznej – niejednoznaczna. Uważany za dobrego menedżera i Europejczyka z przekonania wybrał jednak model wielkiej koalicji z chadekami, z którego jego grupa nie odnosi wielkich korzyści.

– Myślenie konsensualne, nastawione na współpracę, jest dobre, kiedy mamy do czynienia z równoprawnymi partnerami – uważa Siwiec.

Tymczasem w tej kadencji socjalistów ubyło, a chadeków przybyło. Pozwala to tym ostatnim wykorzystywać koncyliacyjne nastawienie socjalistów dla umacniania swojej dominacji. Być może więc następca Schulza na czele socjalistów będzie kierował nimi tak, że znajdą się  w konflikcie z chadekami.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.slojewska@rp.pl

Korespondencja z Brukseli

Od Jerzego Buzka różni go wszystko: wiek, zawód, narodowość, doświadczenia historyczne i polityczne, poglądy i temperament. Niemiecki socjalista, księgarz, młodszy od byłego polskiego premiera o 15 lat, bez żadnego doświadczenia i stanowisk w polityce krajowej, znany z wybuchowego temperamentu i ogromnych ambicji, ma szansę zostać następcą Polaka na stanowisku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019