Donald Tusk na końcowej konferencji prasowej przekonywał jednak o swoim sukcesie. – Dostaliśmy to, co chcieliśmy, jeśli chodzi o gwarancje bezpieczeństwa przepływu osób – powiedział premier. Według niego żaden mechanizm nie ograniczy praw obywateli strefy Schengen do swobodnego podróżowania. Skąd ten optymizm? W dokumencie końcowym szczytu znalazł się, wnioskowany przez Polskę, zapis, że ewentualne przywrócenie granic wewnętrznych „nie naruszy praw osób, którym traktaty dają prawo do swobody przemieszczania się". W sytuacji kryzysu imigracyjnego w Polsce, Niemcy mogłyby przywrócić posterunki na granicy z naszym krajem. Ale to nie mogłoby ograniczyć prawa Polaków do swobodnego przemieszczania – można wnioskować z wypowiedzi premiera.
Pusty zapis
– W unijnych traktatach nie ma żadnej gwarancji, że Polak nie będzie musiał pokazywać paszportu i stać w kolejce na granicy z Niemcami – mówi „Rz" Yves Pascouau, ekspert European Policy Centre. Według niego zdanie to gwarantuje wyłącznie prawo do przemieszczania się po UE i przebywania w innym kraju do trzech miesięcy, ale nie mówi nic o kontrolach granicznych. Ekspert podkreśla, że w praktyce zagwarantowanie wyjątku dla obywateli strefy Schengen jest niewykonalne. – Musiałyby być osobne budki dla obywateli UE i osobne dla pozostałych. A przecież na granicach wewnętrznych większości infrastruktury już nie ma – zauważa.
Zdecyduje wygląd podróżnego?
Jedynym praktycznym sposobem na wprowadzenie kontroli na granicach wewnętrznych w sposób nieutrudniający życia legalnym mieszkańcom strefy Schengen byłoby więc wyłapywanie w tłumie podróżnych osób o egzotycznym wyglądzie. Hipotetycznie, na przykład w razie masowego, niekontrolowanego napływu Czeczenów do Polski Niemcy sprawdzaliby na granicach wewnętrznych wyłącznie osoby o urodzie sugerującej kaukaskie pochodzenie. Stąd już jednak blisko do zarzutów o rasistowskie motywacje polskiej propozycji. Premier Donald Tusk z oburzeniem zareagował na takie insynuacje.
– Raczej nie będzie to podstawą oceny, ludność w Europie jest wielokulturowa – powiedział. Zaraz jednak dodał: –Nie mamy wpływu na to, czy na wewnętrznych granicach Unii Europejskiej służby będą poprawne politycznie.
Według niego celem polskiej inicjatywy było wyłącznie zmuszenie Komisji Europejskiej do przygotowania szczegółowej propozycji, która pogodzi konieczność ochrony przed rozprzestrzenianiem się nielegalnych imigrantów po strefie Schengen z prawami mieszkańców tej strefy. – Może jest to zadanie niewykonalne – przyznał premier.
Unijny szczyt zdecydował również w piątek, że negocjacje z Chorwacją zostaną zakończone już w najbliższym tygodniu. Podpisanie traktatu akcesyjnego miałoby zaś nastąpić do końca roku, czyli podczas polskiego przewodnictwa w Unii. Bruksela proponuje, by Chorwacja została członkiem UE 1 lipca 2013 r.