Czy zginą przez WikiLeaks

Portal Juliana Assange’a zagraża bezpieczeństwu dziennikarzy, obrońców praw człowieka i agentów wywiadu

Publikacja: 31.08.2011 02:49

Wśród jemeńskich islamistów działali agenci zachodnich wywiadów. W materiałach WikiLeaks zostali zde

Wśród jemeńskich islamistów działali agenci zachodnich wywiadów. W materiałach WikiLeaks zostali zdemaskowani

Foto: AFP

Korespondencja z Waszyngtonu

Po dziewięciu miesiącach od opublikowania pierwszych tajnych depesz dyplomatycznych organizacja kierowana  przez Juliana Assange'a stopniowo traciła zainteresowanie światowych mediów. Szefowie WikiLeaks ujawnili więc w ciągu ostatnich dni ponad 130 tysięcy kolejnych poufnych dokumentów.

– Do niedawna WikiLeaks ujawniała co dzień 10 – 30 depesz. W wielu przypadkach dokumenty były tak zredagowane, by nie podawać najbardziej wrażliwych danych. Od mniej więcej tygodnia WikiLeaks publikuje jednak dziennie 10 – 30 tysięcy depesz dyplomatycznych. Przy tak dużej liczbie dokumentów można przypuszczać, że nie zostały one przejrzane tak dokładnie jak poprzednie i mogą zawierać informacje potencjalnie niebezpieczne dla naszych agentów – mówi „Rz" Steven Aftergood, ekspert ds. rządowych tajemnic w waszyngtońskiej Federacji Amerykańskich Naukowców.

Dziennik „New York Times" zauważył, że w wielu depeszach nie wykasowano danych informatorów amerykańskich dyplomatów. Ujawniono nawet nazwiska osób, przy których wyraźnie zaznaczono, że ich tożsamość musi być „pilnie strzeżona".

Złamane kariery, zagrożone życie

Zdradzeni dziennikarze, ob- rońcy praw człowieka czy wykładowcy akademiccy mogą stracić pracę, a – w niektórych przypadkach – nawet wolność lub życie. Taki los może spotkać Afgańczyków, którzy w tajemnicy opowiadali Amerykanom o talibach. Wśród informatorów USA, których tożsamość została ujawniona przez WikiLeaks, jest pracujący w Afryce Zachodniej urzędnik ONZ, a także członek organizacji praw człowieka z Kambodży.

Nowe depesze mogą też pokrzyżować plany agentom kontrwywiadów. Jak zauważył „Sydney Morning Herald", w opublikowanych dokumentach znalazła się m.in. nota z Ambasady USA w Canberze. Dokument opatrzony klauzulą „TAJNE" ujawnia szczegółowe informacje o 23 Australijczykach, którzy według australijskiego wywiadu ASIO mają powiązania z jemeńskimi terrorystami.

Dzięki WikiLeaks wiadomo, że jedną z tych osób jest 57-letnia Rabiah Hutchinson, opisywana jako przywódczyni australijskich islamistów, która wielokrotnie podróżowała do  państw będących bastionami al Kaidy, w tym do Afganistanu. Amerykański dyplomata zalecał w depeszy z 21 stycznia 2010 roku dodanie jej nazwiska do listy osób, które nie mogą być wpuszczane na pokład samolotów.

Przedstawiciele australijskiego rządu złamali wczoraj zasadę niekomentowania przecieków z WikiLeaks. – Publikacja jakiejkolwiek informacji, która może narazić bezpieczeństwo Australii albo zmniejszyć zdolność agencji wywiadowczych do monitorowania potencjalnych zagrożeń, jest niewiarygodnie nieodpowiedzialna  – mówił prokurator generalny Robert McClelland.

Przeciek poza kontrolą

WikiLeaks mogła narazić na śmiertelne niebezpieczeństwo o wiele więcej osób. Niemieckie media poinformowały bowiem, że organizacja utraciła kontrolę nad plikiem zawierającym wszystkie depesze dyplomatyczne w niezredagowanej wersji.

Według Steffena Krafta, szefa niemieckiego „Der Freitag", cały zbiór 251.287 dokumentów jest zawarty w ważącym 1,73 GB pliku o nazwie „cables.csv" przechowywanym na serwerach WikiLeaks. Po otwarciu chronionego hasłem pliku można uzyskać dostęp nie tylko do danych informatorów dyplomatów USA, ale i do nazwisk domniemanych agentów wywiadu w Izraelu, Jordanii, Iranie i Afganistanie.

Jak ogłosił Kraft, jego dziennikarze odnaleźli zarówno sam plik, jak i hasło umożliwiające jego otwarcie. Dostęp do tych informacji mógł więc uzyskać np. irański wywiad. Czy to oznacza, że WikiLeaks zrobiła prezent służbom państw wrogich Zachodowi? – Sądzę, że tak. Tego typu materiały wywiadowcze byłyby dla nich wyjątkowo trudne do  zdobycia. Dzięki WikiLeaks dostali informacje o  tym, kto zajmuje się monitorowaniem zakupów dokonywanych przez irańskie władze – zauważa Aftergood.

Według niemieckiego tygodnika „Der Spiegel" do przypadkowego ujawnienia hasła w Internecie miało dojść w wyniku ostrego sporu między założycielem WikiLeaks Julianem Assange'em a jego byłym niemieckim rzecznikiem prasowym Danielem Domscheitem-Bergiem, który odszedł z organizacji, zabrał zgromadzone na serwerze pliki i założył konkurencyjny portal OpenLeaks. W grudniu oddał jednak większość danych, w tym plik zawierający amerykańskie depesze dyplomatyczne oraz hasło do niego. Współpracownicy Assange'a udostępnili cały katalog w Internecie, nie mając świadomości, że ujawnili również zaszyfrowany plik i hasło.

Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175