Korespondencja z Helsinek
Euro Kauppa w centrum miasta wyróżnia się na tle innych sklepów. Każdy może tu znaleźć drobiazg na swoją kieszeń. Mówiący łamanym fińskim Rosjanin wybiera nóż kuchenny za kilka euro, ktoś inny magnes na lodówkę ze zdjęciem katedry luterańskiej na placu Senackim czy szalik z fińską flagą. Właściciel Francois Jospin przedstawia się jako idealista, który postanowił skończyć z zawyżaniem cen produktów kosztujących w rzeczywistości grosze. Kilka lat temu otworzył sklepik, w którym każdy może kupić coś taniego. – Ponieważ powierzchnia jest niewielka, a przejścia między półkami wąskie, już dawno wywiesiłem na drzwiach plakietkę z informacją, że wjazd osób na wózkach inwalidzkich jest niemożliwy. Nikomu to nie przeszkadzało – mówi Jospin. – Kłopoty zaczęły się kilka dni temu, gdy pewna kobieta postanowiła złamać zakaz i wjeżdżając do sklepu na wózku inwalidzkim, zatarasowała przejście.
Sprzedawca wezwał policję. – Jeden z funkcjonariuszy oświadczył, że powinnam poszukać innego sklepu. Drugi przyznał, że Finlandia to kraj, w którym nikogo się nie dyskryminuje z powodu niepełnosprawności – mówiła Marjut Korjola, cytowana przez stołeczną gazetę „Helsingin Uutiset".
Trwa śledztwo, ale właściciel, chcąc pozbyć się tłumu dziennikarzy przed drzwiami, usunął już wywieszkę z przekreślonym wózkiem inwalidzkim. Wciąż obowiązuje jednak zakaz wstępu z wózkiem dziecięcym i z psem. Po kontroli musiał poszerzyć przejście między półkami do 90 cm.
– Jeśli sprzedaję tak tanio, muszę sprzedawać dużo. Panuje tu porządek, przejścia są może wąskie, ale za to towar ułożony nienagannie. Robię to dla ludzi, a nie przeciwko nim. Szanuję swoich klientów – zapewnia właściciel.