Łukaszenko: Polska przyczyniła się do pogorszenia stosunków

NKWD nie zabiło na Białorusi ani jednego Polaka – twierdzi Łukaszenko

Aktualizacja: 24.12.2011 01:48 Publikacja: 23.12.2011 18:18

Prezydenci Rosji i Białorusi: Dmitrij Miedwiediew i Aleksander Łukaszenko

Prezydenci Rosji i Białorusi: Dmitrij Miedwiediew i Aleksander Łukaszenko

Foto: AFP

Słowa te padły na konferencji prasowej, w której wzięli udział przedstawiciele polskich mediów. Przypomnieli mu oni, że w zeszłym roku sugerował, iż w mińskich archiwach może się znajdować lista osób zamordowanych na Białorusi w ramach zbrodni katyńskiej.

– Zbadaliśmy wszystkie archiwa. Żaden Polak na terytorium Białorusi nie został rozstrzelany. Mieliśmy tylko punkty przesyłowe – odpowiedział prezydent. – Polacy, których w nich przetrzymywano, trafiali do Rosji, być może na Ukrainę – dodał, powołując się na list  szefa białoruskiego NKWD Ławrentija Canawy do Ławrentija Berii.

– To nie tylko kłamstwo, ale również nieprawdopodobny cynizm – powiedział „Rz" wybitny znawca sowieckich archiwów prof. Wojciech Materski.

– Łukaszenko rozgrywa tragedię Polaków w swoich relacjach z Moskwą. Gdy mu się z nią nie układa, sugeruje, że da Polsce listę. Gdy się z Rosją godzi, twierdzi, że żadnej listy nie ma.

Chodzi o ostatnią niewyjaśnioną tajemnicę zbrodni katyńskiej. W ramach tej operacji NKWD zamordowała 3782 polskich więźniów przetrzymywanych na Białorusi. Do dziś nie znamy tożsamości wszystkich tych ludzi ani gdzie konkretnie ich zabito i pochowano.

– To, co mówi Łukaszenko, to bzdura. Nie ma wątpliwości, że zostali zamordowani na Białorusi. Wynika to z dokumentów sowieckich. Wiemy, że Moskwa przesłała do mińskiego NKWD rozkazy egzekucyjne – mówi „Rz" emigracyjny historyk Zbigniew Siemaszko, którego ojciec Antoni został zabity przez Sowietów w kwietniu 1940 roku właśnie na Białorusi.

Podobnie jak to miało miejsce na Ukrainie, wiosną 1940 r. polscy więźniowie zostali skoncentrowani w centralnym więzieniu w Mińsku. Potem wszelki ślad po nich zaginął. Przypuszcza się, że po egzekucji zostali pogrzebani w Kuropatach lub jakimś innym tajnym miejscu używanym przez NKWD.

Tajemnica mogłaby się wyjaśnić, gdyby Rosja przekazała Polsce znajdującą się w archiwach w Moskwie dokumentację dotyczącą zbrodni. Pomimo 20-letnich nalegań Kreml pozostaje w tej sprawie niewzruszony.  Kopia tak zwanej  listy białoruskiej może jednak znajdować się także w Mińsku.

– Wskazuje na to przykład analogicznej listy ukraińskiej. Zachowały się jej dwa egzemplarze. Jeden w Moskwie, drugi w Kijowie. To właśnie od Ukraińców dostaliśmy te dokumenty –  mówi prof. Materski.

Podobnego zdania jest Zbigniew Siemaszko. – Na Zachodzie wszelki brudne sprawy załatwiało się na gębę. W Sowietach przeciwnie, zbrodnie były dokładnie dokumentowane. A placówki NKWD, które ich dokonywały, robiły wszystko, by nie wypuszczać tych papierów z ręki. Chodziło o to, żeby w przyszłości mieć dowód, że mordowało się na rozkaz – powiedział Siemaszko. – Dlatego właśnie zapewnienia Łukaszenki, że nie ma listy białoruskiej, wydają się całkowicie niewiarygodne.

Łukaszenko obwinia Polskę

– Nasze stosunki z UE są w paskudnym stanie – oznajmił przywódca, odpowiadając na pytanie PAP podczas konferencji prasowej. Dodał, że to Polska w największym stopniu przyłożyła rękę do zepsucia tych stosunków.

Oświadczył też, że Zachód nie powinien Białorusi wyrzucać niedostatków demokracji.

- Widzieliście, co się działo w Polsce? My przeciwko swojemu narodowi - nawet nie to, że opozycji, tylko "piątej kolumnie" - nie stosowaliśmy nigdy gazu łzawiącego, gumowych kul ani armatek wodnych. Nawet jeśli atakowano budynek rządu. To Polska, przewodnicząca UE - powiedział.

Łukaszenko wspominał postawę swoich sił podczas ataku grupy ludzi na drzwi do gmachu rządu białoruskiego podczas wielotysięcznego protestu przeciw oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich 19 grudnia 2010 r. Zdaniem opozycji atak ten był prowokacją. Jako "piątą kolumnę" Łukaszenko określa zazwyczaj opozycję polityczną wobec swoich rządów.

Aleksander Łukaszenko powtarzał, że nie wypuści z łagrów swoich rywali w zeszłorocznych wyborach Andreja Sannikaua oraz Mikołę Statkiewicza, dopóki nie poproszą go o ułaskawienie.

Powiedział też, że Kola, jego siedmioletni nieślubny syn, dostanie pod choinkę broń pneumatyczną. Bo bardzo lubi się bawić właśnie bronią.

Korespondencja z Grodna

Słowa te padły na konferencji prasowej, w której wzięli udział przedstawiciele polskich mediów. Przypomnieli mu oni, że w zeszłym roku sugerował, iż w mińskich archiwach może się znajdować lista osób zamordowanych na Białorusi w ramach zbrodni katyńskiej.

– Zbadaliśmy wszystkie archiwa. Żaden Polak na terytorium Białorusi nie został rozstrzelany. Mieliśmy tylko punkty przesyłowe – odpowiedział prezydent. – Polacy, których w nich przetrzymywano, trafiali do Rosji, być może na Ukrainę – dodał, powołując się na list  szefa białoruskiego NKWD Ławrentija Canawy do Ławrentija Berii.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017