Słowa te padły na konferencji prasowej, w której wzięli udział przedstawiciele polskich mediów. Przypomnieli mu oni, że w zeszłym roku sugerował, iż w mińskich archiwach może się znajdować lista osób zamordowanych na Białorusi w ramach zbrodni katyńskiej.
– Zbadaliśmy wszystkie archiwa. Żaden Polak na terytorium Białorusi nie został rozstrzelany. Mieliśmy tylko punkty przesyłowe – odpowiedział prezydent. – Polacy, których w nich przetrzymywano, trafiali do Rosji, być może na Ukrainę – dodał, powołując się na list szefa białoruskiego NKWD Ławrentija Canawy do Ławrentija Berii.
– To nie tylko kłamstwo, ale również nieprawdopodobny cynizm – powiedział „Rz" wybitny znawca sowieckich archiwów prof. Wojciech Materski.
– Łukaszenko rozgrywa tragedię Polaków w swoich relacjach z Moskwą. Gdy mu się z nią nie układa, sugeruje, że da Polsce listę. Gdy się z Rosją godzi, twierdzi, że żadnej listy nie ma.
Chodzi o ostatnią niewyjaśnioną tajemnicę zbrodni katyńskiej. W ramach tej operacji NKWD zamordowała 3782 polskich więźniów przetrzymywanych na Białorusi. Do dziś nie znamy tożsamości wszystkich tych ludzi ani gdzie konkretnie ich zabito i pochowano.