Sztuczne zapłodnienie metodą in vitro powoduje w Wielkiej Brytanii wzrost tzw. aborcji selektywnych polegających na usunięciu jednego lub nawet więcej płodów w przypadku ciąż mnogich.
Jak pisze „Daily Telegraph", w ubiegłym roku na taki zabieg zdecydowało się już 100 kobiet. Nie chcą rodzić dwojaczków czy trojaczków w trosce o zdrowie swoje i potomstwa. Z badań statystycznych wynika, że ryzyko wad wrodzonych noworodka jest dwukrotnie wyższe w przypadku ciąży mnogiej. Dwojaczki są nawet sześciokrotnie bardziej narażone na porażenie mózgowe oraz inne wady mózgu. Tymczasem ciąż mnogich jest coraz więcej, bo coraz więcej jest zapłodnień in vitro.
– Byłbym zdumiony, gdyby się okazało, że metody leczenia niepłodności nie są istotnym czynnikiem wpływającym na wzrost selektywnych aborcji – przekonuje prof. Richard Fleming, dyrektor naukowy Centrum Medycyny Reproduktywnej w Glasgow.
Zależności pomiędzy in vitro oraz przypadkami aborcji selektywnej są znane od dawna. – Dlatego zabiegamy o wprowadzenie regulacji ustawowych określających procedury in vitro – mówi „Rz" Otmar Kloiber, sekretarz generalny Światowego Stowarzyszenia Medycznego.
Rzecz polegać miałaby na ograniczeniu ilości zarodków powstałych w warunkach laboratoryjnych i ulokowanych następnie w macicy. Im więcej takich zarodków, tym większe jest prawdopodobieństwo ciąży, także ciąży mnogiej. W wielu krajach regulacje takie już istnieją. Na przykład w państwach skandynawskich istnieje możliwość wszczepienia matce tylko jednego zarodka.