Aferę ujawniło pismo satyryczne „Le Canard Enchainé", ale Francuzom bynajmniej nie jest do śmiechu, a pracownicy Ikei, która ma we Francji 28 sklepów, pozwą firmę do sądu.
Według magazynu od 2003 r. ten gigant zatrudniał co najmniej dwie firmy świadczące usługi detektywistyczne i ochroniarskie do wydobywania poufnych informacji z komputerowej bazy danych MSW – Stic. Płacił po 80 euro za każdą taką „konsultację". Informacje dotyczyły związkowców, osób ubiegających się o pracę w Ikei, także procesujących się z firmą lub zgłaszających reklamacje klientów.
W taki oto sposób szefowie dowiadywali się m.in. o ewentualnych problemach szpiegowanych osób z wymiarem sprawiedliwości, o ich kontach bankowych itp.
Ikea oznajmiła, że wszczęła wewnętrzne śledztwo i oddała do dyspozycji organów ścigania dyrektora ds. zarządzania kryzysowego wymienionego w artykule „Le Canard Enchainé". Firma zapewnia, że „traktuje oskarżenia bardzo poważnie".
Grupa pracowników już zapowiedziała wystąpienie przeciwko Ikei do sądu z oskarżeniem o nielegalne wykorzystanie danych osobowych, za co we Francji grozi do pięciu lat więzienia i 300 tys. euro grzywny. Z kolei MSW zapowiada śledztwo w sprawie nielegalnego pobierania danych z systemu Stic. Neoficjalnie policja przyznaje, że takie przypadki się zdarzają, ale jest to „marginalne zjawisko". Złodziei danych łatwo wykryć, bo zostawiają ślady takie jak numer służbowy czy kod przyznawany wyłącznie osobom uprawnionym do konsultowania bazy danych.