Powołana przez parlament niezależna komisja opublikowała w czwartek raport o przyczynach awarii w elektrowni atomowej w Fukushimie. Jego konkluzje mogą się okazać kubłem zimnej wody na głowę Japończyków dumnych z panującego w ich kraju modelu zarządzania.
– Musimy z bólem przyznać, że była to awaria made in Japan. Jej fundamentalne przyczyny leżą w naszej kulturze zarządzania, posłuszeństwie i niekwestionowaniu autorytetów – stwierdził szef komisji Kiyoshi Kurokawa, były przewodniczący Japońskiej Akademii Nauk.
Zarządzająca elektrownią firma Tepco uznała wcześniej, że katastrofa to efekt niespotykanie silnego trzęsienia ziemi i jeszcze trudniejszej do przewidzenia fali tsunami, która uszkodziła systemy chłodzenia. Najnowszy raport odrzuca te wnioski.
Wynika z niego, że powiązania między Tepco, regulatorem rynku energetycznego i rządem utrudniały wprowadzanie stosowanych już na świecie wyższych standardów bezpieczeństwa. „Firma Tepco wiedziała, że jest opóźniona we wdrażaniu nowoczesnych zabezpieczeń przed trzęsieniami ziemi, ale szukała oszczędności. Agencja Bezpieczeństwa Przemysłu Jądrowego (NISA) wiedziała, że Tepco nie podejmuje koniecznych działań, ale nie reagowała" – napisano w dokumencie.
50