Korespondencja z Brukseli
Pojedyncza zbrodnia sprzed ponad pół wieku przywraca pytania o miliony innych z początków krwawej belgijskiej kolonii.
Belgia już raz przeprosiła naród Konga – w 2002 roku. Rząd Guy Verhofstadta przyznał wtedy, że jego kraj ponosi odpowiedzialność nie tylko moralną za wydarzenia, które doprowadziły do śmierci premiera niepodległego kraju. Patrice Lumumba został zamordowany przez swoich kongijskich wrogów, ale trwające dwa lata śledztwo specjalnej komisji wykazało, że belgijskie władze były zainteresowane eliminacją Lumumby, wiedziały o szykowanym zamachu i nie robiły nic, aby mu zapobiec.
Niebezpieczny Lumumba
Belgia, ale także USA, były przerażone niezależnością nowego kongijskiego rządu, bały się też – nie bez podstaw – zbyt bliskich relacji młodego premiera z Moskwą. Symboliczne przeprosiny sprzed dekady nie wystarczyły jednak rodzinie Lumumby. Wdowa wniosła do belgijskiego sądu skargę i ten rozpoczyna dochodzenie mające wyjaśnić charakter zbrodni z 17 stycznia 1961 roku. Jeśli zgodzi się z wnioskiem powódki, która zabiega o zakwalifikowanie morderstwa jako zbrodni wojennej, otworzy drogę do postawienia przed sądem żyjących uczestników tamtego spisku – byłych belgijskich dyplomatów i policjantów. Gdyby doszło do ich ukarania, byłby to pierwszy przypadek pociągnięcia do odpowiedzialności Belgów za czyny popełnione przeciwko narodowi kongijskiemu.
Demokratyczna Republika Konga jest niepodległa od 30 czerwca 1960 roku. Gdy belgijska administracja wyjeżdżała z Konga, zostawiała za sobą kraj o produkcie krajowym brutto na mieszkańca równym kanadyjskiemu i południowokoreańskiemu. Współczynnik analfabetyzmu był najniższy w Afryce, infrastruktura najlepiej rozwinięta. – To jeden z niewielu przykładów belgijskiego sukcesu – ocenia w rozmowie z „Rz" Theodore Trefon, specjalista od Konga. Jego zdaniem do dziś Belgia – niewielki kraj zachodniej Europy – może używać Konga jako pretekstu do wypowiadania się na arenie międzynarodowej w sprawach dotyczących Afryki. Choć, jak przyznaje historyk, wiele dzisiejszych problemów Konga to efekt belgijskich rządów.