Tytuły piątkowych włoskich gazet były zgodne z tym, co mówili rzymscy księża reporterom po wyjściu z Auli Pawła VI: „Papież powiedział: ja będę w ukryciu, ale wy reformujcie Kościół". Wszyscy cytują gorzkie słowa Benedykta XVI o tym, że planowana przez Pawła VI reforma Kurii Rzymskiej nie została zrealizowana.
Włoscy watykaniści oprócz apelu o dokończenie i pogłębienie reform Soboru Watykańskiego II zwracają uwagę na ten fragment soborowych wspomnień papieża: „Przybysze z Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki postawili na Soborze problemy, których my, Niemcy, nie dostrzegaliśmy". I odczytują te słowa jako apel do Kurii Rzymskiej i uczestników konklawe, by w swoich refleksjach wyszli poza mury Watykanu i poza Europę i nie bali się radykalnych zmian.
Nie chodzi tylko o zmiany na szczytach kościelnej hierarchii i w Kurii Rzymskiej, którą włoskie media i watykaniści w kontekście papieskiej rezygnacji zgodnie opisują jako żmijowisko i kuźnię bizantyńskich intryg kardynałów powodowanych ambicją, zawiścią i żądzą władzy. W mediach coraz częściej pojawiają się głosy katolickich „dołów" żądających, by nowy papież zmienił język i styl Kościoła.
Ks. Fernando Armelini, dziś biblista, a przedtem przez lata misjonarz w Afryce, uważa, że rezygnacja Benedykta XVI to nic innego, jak dramatyczny apel o odnowę i odrodzenie Kościoła, i grzmi z łamów „Corriere della Sera": „W oczach wiernych Kościół jest monstrualny i średniowieczny".
Pompatyczna, ciężka liturgia odeszła od prostoty Ostatniej Wieczerzy. Wierni chcą prostszego i dostosowanego do dzisiejszych czasów przekazu Dobrej Nowiny". Andrea Tornielli w „La Stampa" pisze, że Kościół w postchrześcijańskim społeczeństwie, ewangelizując, musi porzucić ciężki język, którym w dokumentach i wielu homiliach zwraca się wyłącznie ku samemu sobie, a nie ku wiernym. Sądzi, że Benedykt XVI dał wszystkim znakomity przykład w ubiegły czwartek, gdy przemówił do rzymskich księży bez kartki, żywym, potocznym językiem, nie stroniąc od anegdoty.